Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2014, 22:33   #41
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Płynęli do Rigel... „Nauta” śmiało cięła fale, silnik kutra przyjemnie pyrkotał. Denis wykorzystywał ten czas na prace konserwacyjne przy sprzęcie do nurkowania. Wnikliwie sprawdzał wszystkie zawory, pokrętła i uszczelki. Wiedział, że od tego zależy jego życie, nie było bowiem marginesu błędu.

Oderwał się od pracy, kiedy mijali białe jak śnieg wapienne klify. Majaczył tam zarys Narlock. Osada przywoływała wspomnienia - to do niej trafił po śmierci ojca. Tam znalazł bezpieczną przystań i nauczyciela, o jakim tylko mógł marzyć. Louis był przeciwieństwem surowego i nieprzystępnego rodziciela. Nie potrzebował wiele czasu, by zjednać sobie osieroconego krewniaka, a następnie sprawić, aby ten rozwinął swoje nieprzeciętne umiejętności w dziedzinie akwanautyki. Po latach dotarło do Arcona, że wuj po wypadku był tak samo osierocony jak on...
W pewien sposób młody człowiek uratował wtedy sens życia przedwcześnie emerytowanemu lurkerowi. W zamian otrzymał wiedzę i doświadczenie, które zaowocowało świetnymi osiągnięciami.


Widok Wolnego Miasta za każdym razem robił wrażenie. Chociaż Denis naoglądał się w życiu wiele podwodnych cudów, nie mógł pozostać obojętny wobec monumentalnego piękna. Rigel było niczym ślubna obrączka ofiarowana przez Bogów Oceanu w darze ludziom. Aby to w pełni dostrzec, trzeba by wznieść się sterowcem na słuszną wysokość i stamtąd podziwiać idealny kształt zabudowań. Niestety ludzie nie zawsze potrafią odpowiednio uszanować podarunki. Gwar, nieład i smród uświadomił mu prędko, że miasto nie różni się od szeregu innych. Czy tak samo kiedyś wyglądały dawne metropolie? Te po których ruinach stąpał w stroju lurkera? Pozostała jedynie po nich cisza i spokój. Arcon nie miał wątpliwości, że w razie kataklizmu taki sam los spotka i to, tętniące życiem, zachłanne siedlisko.

Wuj zostawił młodziana, a sam postanowił załatwić swoje sprawy. Denisowi było to całkiem na rękę. Mimo wielkiej sympatii, jaką darzył krewnego, doceniał nieliczne chwile wolności.
Przedarł się przez portowy tłum, chcąc znaleźć wytchnienie w cieniu uliczek. Nadaremnie. Omal nie stratowały go woły pędzone do przystani. Dzięki wrodzonej zręczności uniknął ich kopyt i rogów.
- Nieźle się zaczyna. – pomyślał. Mimo to po tygodniach spędzonych na kutrze, stopniowo coraz bardziej cieszył go ten pulsujący rytm miasta. Widok kolorowego tłumu mężczyzn i kobiet. Różnego stanu i majątku. Najbiedniejsi chodzili boso, najbogatsi jeździli powozami lub innymi wymyślnymi, wehikułami. Rozmaita moda, tysiące słów, także w obcych dialektach. Arcon patrzył na to wszystko, nie kryjąc fascynacji. Na straganie kupił kilka egzotycznych owoców. Do piekarni przywiódł go zapach smakowitych precli. Fontanny i soczyście barwne parkowe klomby zachwyciły jego zmysły. Wkrótce młodzieniec niemalże stracił rachubę czasu. Mało brakowało, aby Rigel pochłonęło go całkowicie... Z transu wyrwał go okrzyk chłopca. - „Kurier Oriona”! Nowy numer już dostępny! Enzo Castelari bije kolejny rekord na głębi Serpens! Rudolf Deisel patentuje nowy silnik! Kolejny zaciąg do Niebieskiej Armii!
Dalszego potoku słów już nie słyszał. Wcisnął ulicznikowi kilka drobniaków i zgarnął pachnącą świeżym drukiem gazetę...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 28-09-2014 o 22:38.
Deszatie jest offline