Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2016, 01:56   #19
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Little (deep) rest



Mieszkanie Mazz w Bronx, wczesne popołudnie
Po powrocie do Rudej z miejsca poszedł się odświeżyć. Ali od progu wręcz wystrzelił w kierunku konsoli, a Mazz poszła do sypialni zapalając po drodze papierosa.
Jeszcze gdy brał prysznic dostał ghost-message Aliego do D i zwrotkę, chłopiec potwierdził spotkanie na 16:00 i dał młodej adres. Gdy solos wyszedł syn i Ruda siedzieli już w salonie wybierając jakiś film, bez ceregieli wpakował się na sofę między nich.
Wybierali długo, bo Luc dla żartu opierał się z początku ich propozycjom sugerując tytuł jakiego Ali nie kojarzył. Mazz tak, ale ten film raczej zaczęli by we dwójkę definitywnie bez chłopca.
I raczej nie skończyliby oglądać.
Chłopiec nie wiedział o co chodzi wskazując nowe propozycje, aż w końcu doszło do jakiegoś kosensusu. Gdy mały był już nieźle pochłonięty filmem żrąc żelki, solos pochylił się do ucha Rudej i szeptem relacjonował swoje poszukiwania Callmee, nie kryjąc nic z tego co zaszło w Los Feliz i… po.
Mazz odszepnęła mu nieco zdziwiona:
- Myślisz, że ten cały Nico to jeszcze tam wróci? Mógł spieprzyć frontem nie?
- Nie wiem, liczę że odezwie się na mail by pozbyć się wariata z karku.. Jak nie to mu jutro zrobię inny numer.
- Ech… czasem trochę subtelności, kochanie, bywa pomocne. Wiesz? -
Wyszczerzyła się z “tym” błyskiem w oku.
- Taaaa… Mam zamiar zrobić imprezkę powitalną dla Kyle’a. Edi, Halo, może ktoś jeszcze… - zmienił temat i zamyślił się. - Chcesz też wyskoczyć?
- A Ali?
- Mo? Musi się przyzwyczajać.
- Może najpierw pogadaj z Mo czy jej pasi już teraz. Ale mogę ruszyć się z wami. Zapewnić ekipie trolli trochę czaru i uroku.
- To nie Ed w naszej grupce robi za cza… -
nie dokończył, bo dostał lekko w żebra. Ali odwrócił sie lekko zdziwiony, ale oboje z niewinnymi minami skupili się na jakiś czas na filmie.

- Pogadam z nią, a z tym urokiem to nie przesadzaj - znów wyszeptał do Mazz kilka minut później. - Kyle to pies na baby, głupio obić ryj własnemu bratu.
- Obiecuję nie założyć kiecy… -
odparła dusząc się ze śmiechu. Szybko zrobiła dzióbek, bo Ali rzucił im groźne spojrzenie. I przyłożył paluszek ze ściągniętymi brwiami.
Luc skubnął zębami płatek jej ucha i przycisnął do siebie. Po chwili zrobił to samo Aliemu. No… nie w kwestii ucha.
Resztę filmu obejrzeli już spokojnie.



Gdy skończyli zadzwonił do Mo, a zdenerwowany nieco Ali podźwignął się z leniwego wciśnięcia w Tatę i poszedł do kuchni.
- Halo? - Padło równocześnie z wywołaniem przy drzwiach wejściowych.
Ali wyleciał z kuchni jak z katapulty, niemalże wpadając na Mazz, która ruszyła by otworzyć drzwi.
- Mo, tak sobie myślałem… - mówił półgłosem, choć chłopiec w tym momencie pewnie nie usłyszałby nawet gdyby solos krzyczał. - Mały jeszcze nie wie, a musi się przyzwyczajać. Czy na próbę dałoby radę by zanocował u was?
- Można, można -
zachrypiała rockerka - dzisiaj?
- Yup. Będę szczery, mój brat przylatuje z Australii. Żeśmy się w kij nie widzieli, chciałem go zabrać w miasto i chcę być z Mazz.
- Dobra, daj znać o której dziś.
Drzwi do mieszkania zostały otwarte przez Mazz i tańczącego wokół jej nóg Aliego. Na progu stała D. taka jaką Luc pamiętał z mieszkania Halo, oprócz jednego: gogle miała na nosie. Ali postąpił właśnie parę kroczków bliżej, gdy dziewczyny się witały. D. grzecznie stanęła przy wejściu. Malec dopinał bluzę i wsuwał łapkę posłusznie w dłoń nastolatki, spoglądając na Mazz spojrzeniem “idź sobie”.
- Między 19:00, a 20:00 Będę. Aha i Mo... Dave nieźle zjechany ostatnio. Nie nalegam, przemyśl, czy nie byłoby ok gdyby sie rozerwał - odpowiedział Luc z humorem kierując się do drzwi, D., Aliego i Mazz.
- A co ja mu na drodze do szczęścia staję? - obruszyła się. - Jak chce to niech idzie. Pogadaj z nim, a nie ceregiele rób, że ja go nie puszczam - prychnęła ostentacyjnie. - Dobra, czekam na Ciebie z małym wieczorem.
- Mówię bys była ewentualnym wsparciem jak mu zaproponuje. Buzia Mo.
Rozłączył się i podszedł do drzwi.
- Cześć D. - przywitał się patrząc na dziewczynę ciekawie. - Wejdziesz na chwilę?
- Cześć -
odpowiedziała nieco nieśmiało. - Nnnn….. Ok. - W pierwszej chwili chciała odmówić ale zmieniła zdanie ostatecznie. Ali ją pociągnął w głąb salonu. - Mój nr to 7634619, jestem na whatsappie też. Adres Ci dać czy wysłać mailem?
- Zapiszę sobie. Pogadamy chwilę w kuchni? -
spytał i zaraz odwrócił się do malca. - Idź się spakować. Ubranko na jutro, pidżama, szczoteczka pasta i zaraz jedziesz do D. Ok?
Alisteir spojrzał nieco zdziwiony na ojca i na nastolatkę, po czym ociągając się ruszył. Odwrócił się kilka razy, by w końcu zniknąć w sypialni.

W kuchni solos oparł się o lodówkę. Widział, że dziewczyna jest zaniepokojona i nieśmiała.
- Ali Cię strasznie lubi, wiesz? A… on jest teraz w ciężkim czasie, stanie. Nie mogę mu odmówić, bo mnie znienawidzi. Znam Cię tylko chwilę, mam nadzieje, że będzie ok, nie?
- Będzie. -
Skinęła lekko, ciemne kosmyki musnęły jej policzek z rysami blizn. Spoglądała na Heena z mieszaniną nienachalnej ciekawości i … jakby coś kalkulowała w myślach.
Był specjalista od ludzkich emocji, z twarzy D. wyczytał ich wiele… ale jedyna jaka go całkowicie zaskoczyła to współczucie. Niezauważalne, ale nie do ukrycia w oczach dla kogoś takiego jak on. Wciąż jednak zagadką było skąd się ono brało.
- D. jesteś fajną dziewczyną - zaczął, a ona przestąpiła z nogi na nogę nieco nerwowo przy tych słowach - i… dla mnie to dziwne, że widziałaś małego przez pięć minut u łysego, a jesteś gotowa przyjechać po niego. Nie mam wyboru, rozumiesz pewnie, że dla mnie to dziwne? Kocham go, weź to pod uwagę ok? I on ma chyba dryg do techniki. - Zmienił lekko temat. - Ja nie ogarniam, a jemu ślepia się świecą na sam widok narzędzi. Nie chcę Cie obrazić bo nic o Tobie nie wiem. Wiesz, jakbyś chciała go uczyć może zbierasz na studia, albo coś...?
W oczach D. coś błysnęło i Luc ze zdziwieniem skontastował, że młoda posmutniała znacznie. Drżące usta zagryzła i wyprostowała się dumnie. Odgarnęła włosy za ucho, na chwilę chowając twarz przez reporterem.
- Będzie bezpieczny. Nic mu nie grozi zupełnie. Prawko jazdy mam od 2 lat, bezwypadkowe. Co do nauki, to nie wiem bo ja generalnie nie mam żadnego oficjalnego szkolenia. Mogę pokazać mu to co wiem sama. - Na chwilę umilkła. - Jeśli chcesz, to możesz przyjechać i sam go odebrać. Zobaczysz co i jak. Pasuje?
- Tak.

Chciał mówić nie i pożegnać. Nie dać jej Aliego na to popołudnie. Byłby idiotą gdyby pozwolił wziąć chłopca dziewczynie jakiej nie znał i która coś skrywała. Problem w tym, że chłopiec by mu naprawdę tego nie wybaczył.
- Tak, wpadnę po niego. Nie interesuje mnie D. czy masz papiery czy nie. Dla mnie to gówno warte. Dla mnie wiele znaczy, że Halo siedzi z Tobą i jest zaaferowany, a to jest niezły mózg. - Zbliżył się do niej lekko, ale nie na tyle by naruszyć strefę komfortu. - Chciałbym aby Ali wybrał inna drogę niż… By coś naprawiał, technika go korci. Fajnie że Cie spotkaliśmy. - Uśmiechnął się. - Daj ten adres, i o której mam być?
- Strawberry Ave, 97. Za dwie godziny? Na ile chcesz go puścić na pierwszy raz? -
Również się uśmiechnęła, choć wciąż nieśmiało.
- Trzy godziny z hakiem będą okey? Przyjaciółce muszę go podrzucić na noc, więc nie chce tam być za późno, a brata z lotniska odbieram przed 19:00. Byłbym potem.
- Ok. -
Skinęła głową. - Jak podjedziesz pod adres to skręć w boczną przecznicę i zaparkuj przy wejściu przeciwpożarowym. Jak chcesz możesz zadzwonić za godzinę. Podglądu nie zaoferuję - dorzuciła stanowczo.
- Rzadko używam podglądu - stuknął się wymownie w skroń - to ryje czerep z czasem. - Spojrzał na wejście do kuchni gdzie pojawił się Ali z plecaczkiem na ramionku. - Masz być grzeczny, jak mi D. powie, ze zbyt szalałeś, to szlaban na naukę. Obietnica? - Wystawił rękę do low five.
Synek przybił i skinął główką.
Cała jego postać wyrażała niecierpliwość.
D. ruszyła wymijając Heena i wyciągając dłoń, na której wierzchu Heen również zauważył białawą szramę blizny. Ali wziął łapkę i ruszyli oboje do wyjścia.
Mazz machnęła do dziewczyny na pożegnanie.
Gdy się oddalili spytała solosa szeptem:
- Mam ich pośledzić?
- Nie… Halo jej w pewien sposób ufa. Była w jego twierdzy. Znasz kogoś obcego, kogo by wpuścił? Prawie mnie na ryj wyrzucił gdy im przerwaliśmy.
- Mhm -
mruknęła powoli zamykając drzwi. - To na czym skończyliśmy w kwestii filmu? - Odwróciła się z krzywym uśmieszkiem kusząco zbliżając się do Luca.
- Przygotuj film, ja zadzwonię w kilka miejsc i zobaczymy jak potrafisz skupić się na… fabule.
- Twe życzenie jest dla mnie rozkazem. -
Złożyła dłonie i z wyrazem niewinnej gejszy na buzi ukłoniła w pas. Szybko jednak się wyprostowała i ze śmiechem ruszyła ustawiać film.

Luc uśmiechnął się i wybrał numer do Edka.
Wczoraj Rudy skarb sugerował jakąś mocną imprezę by odreagować.
Przylatywał Kyle.
Edek zapewniał wrażenia.
Zawsze.
- Haloooooo? - Nożycoręki odezwał się przeciągle sztucznym basem. Wciągnął przy tym lekko powietrze przez zęby.
- Impreza. Dziś wieczór. Clock. Mój brat przylatuje. Dajemy w palnik i mocny fun. Masz jeszcze jaja, czy wieczór jednak przy keeblach i holovideo?
- Spoko! Kira na zmianie. -
Uśmiech Rudego był wyczuwalny, jakby mógł zacierałby łapska. - Dostaniemy zniżkę…
- Umówmy się 21:00 przed wejściem i tango. Trzym się.
- Puszczać się będę po 21:00 …
- To wiem, muszę pokazać Ci jeden bar ku temu… do zobaczenia.
Po zakończeniu rozmowy z Panem Thomasem, wybrał numer do Hao.
- Luc… co jest? - dopytał policjant niemal natychmiast odbierając.
W między czasie Mazzie zaczęła poruszać się w rytm muzyki i powoli zrzucać ciuchy. Wcale nie spoglądając w stronę Luca. Ten zaś chłonął widok, przez chwile go zatkało.
Drugie “halo” ocknęło go nieco
- Służba dziś wieczorem, czy wolne?
- Em.. wolne, a potrzebujesz coś?
- Tak, Ciebie. Słuchaj… poznaliśmy się w średnich okolicznościach, łatwo nie było. Dziś przylatuje mój brat z Australii. Robimy wyjście w miasto. Wpadniesz?

Po drugiej stronie zapadła zadziwiona cisza.
Mazz za to powoli prostowała się ze skłonu, poruszając leniwie biodrami i muskając lewą nogę palcami zupełnie jakby odkrywała tę część ciała na nowo.
- Hmmm… w zasadzie… - Detektyw wciąż się namyślał.
Ruda zagryzała dolną wargę i naciągała na sobie koszulkę, opinając materiał na swoich krągłościach.
- ...ok. A o której i gdzie?
- 21:00 pod Clockwork Rosebud. Jak Cie nie będzie, to zrobimy coś byś przyjechał. Na sygnale.
Patrzył przy tym na Mazz głodnym wzrokiem już ledwo skupiając się na rozmowie, ale nie ruszył się ku niej i starał się nie zmieniać tonu głosu. Choć i tak wiedziała jak to działa na niego.
Koszulka podsuwała się milimetr po milimetrze w górę.
- ...ędę - dobiegło go z telefonu.
Rozłączył się i wybrał numer do Halo. Ruszył się przy tym w końcu ku leniwie poruszajacej się dziewczynie. Koszulka ponownie opadła, gdy Mazz uniosła ramiona w górę i obracając się bokiem, przesunęła dłońmi po opietym materiałem ciele nieco dłużej muskając okolice żeber i brzucha.
- Czego sobie dusza życzy tym razem? - zaćwierkał runner radośnie.
- Gadałem z D. Fajna jest. Wieczorem imprezę robię, myślisz że da się zaprosić? -
Luc mrugnął do Mazz stając przy niej i chłonąc widok. Do tancerek z klubów takich jak Clock brakowało jej wiele, ale była naturalna, przepełniona pasją. To one od niej mogły się uczyć.
- Specjalnie chcesz mnie wkurzyć czy tylko testujesz głębokie wody? - spytał uprzejmie Halo. Westchnął zaraz: - Jest za młoda… - rzucił z jakąś żałością, jakby sam sobie to powtarzał jak mantrę.
- Przestań pierdolić i bierz się za nia. Nie jest za młoda. Dziś robimy gruby motyw na mieście. 21:00 pod Clockwork, wpadasz?
- Wpadam, wpadam -
zamarudziło Ptasie Radio
Ruda musnęła koniuszkami palców usta Heena.
- Co mam nie wpadać…
- To do zobaczyska… -
Luc przerwał połączenie, zanim Halo mógł usłyszeć coś więcej.
Zbliżył się do Mazz i schwycił ja za pośladek.
Głowę oparł o jej czoło.
- Wiesz… chyba nie mam ochoty na film… - rzucił nurkując ustami w jej szyję.
- I dobrze, bo ja też nie... - Przyciągnęła go do siebie z zadowolonym uśmiechem i oplotła jedną nogę o jego biodro. Zdecydowanie ochotę miała na co innego i bardzo, bardzo chciała mu pokazać na co.
Mieli jakieś dwie godziny.

Wykorzystali je do ostatniej sekundy.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline