Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2016, 00:29   #35
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
The Rape



Fabryka Nixx w Chell, wieczór
- Jest gotowy - Cheechee zaraportowała Nixx. - Masz jeszcze coś dla mnie na dzisiaj?
- Na chwilę obecną nie. -
Blondynka siedziała za biurkiem działając na komputerze. - Zostaw nas.
Lucifer wszedł i nie do końca wiedział co ze sobą zrobić. Po chwili zdecydował się na siad na sofie.
Azjatka zniknęła zamykając za sobą drzwi.
Nixx w żaden sposób nie dawała znaku, że zarejestrowała jego obecność wciąż pogrążona w obserwacji monitora komputera. Solos na to przymknął oczy i pogrążył się w próbach ucięcia sobie drzemki.

Miał wrażenie, że minęły godziny spędzone we względnej ciszy. Kobieta nie odzywała się ani słowem przez ten czas. Z półsnu wybudził go trzask zapalniczki i zapach dymu tytoniowego. W ciemnościach tliła się niewielka lampa biurowa i końcówka papierosa. Nixx podniosła się i przeciągnęła, na co solos się już całkiem.
Skinęła na niego palcem, nadal w ciszy, a Luc wstał i ruszył za nią.
Wychodząc z biura wyłączyła światło.
Nie odwracała się by sprawdzić czy Heen za nią podąża.

Za drzwiami na podeście spotkali dwóch strażników, u podnóża schodów kolejnych czterech. Dwóch z nich odprowadziło parę ku mieszkaniu Nixx i zaczekało, aż dwójka tam wejdzie.
Blondynka rzuciła nie podnosząc głosu:
- Przygotuj się... - ...i skręciła do wnęki łazienki.
Solos pokręcił głową obdarzając sukę sroga wiązanką w swoich myślach, ale gdy zniknęła zaczął się rozbierać.
Po chwili do mieszkania wsunęła się Cheechee. Z krzywym uśmiechem skinęła Lucowi głową, a ten spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem starając się rozkminić co ona tu robi.

Nixx wchodząc z łazienki obrzuciła ich dwójkę spojrzeniem na co twarz Azjatki zamieniła się w kamienną maskę. Dziewczyna zaczęła się układać przy drzwiach wejściowych, siadając po turecku na podłodze. Odprowadzała Luca spojrzeniem spod brwi.
Blondynka pchnęła Heena na łóżko.
- Podsuń się - nakazała wyczekująco w między czasie samej sięgając w kierunku zagłówka i wyciągając spod materaca rzemienie.
Po kolei przywiązała ręce Luca unieruchamiając go. Przyglądała się reportowi ze spokojem, obserwując jego reakcje i mimikę. Z wolna wróciła ku podnóżka łóżka i przywiązała stopy Luca.
Nie była łagodna.
Tym razem napawała się jego bezradnością.

Niespodziana pobudka z Sashą, jaką w myślach nazywał gwałtem, nie miała się do tego co robiła Nixx w żaden sposób. Córka Lugo czerpała przyjemność z jęków bólu, gdy stosowała tortury genitaliów, wdrażała z zaciekawieniem nacięcia skóry ostrym jak skalpel ostrzem.
Heen stracił poczucie czasu i miejsca.
I wrzeszczał.
Obrazy pod powiekami zamieniał się w migawki nagiej Nixx dosiadającej go i zwalniającej w końcu zacisk na jego męskości.
Gdy znalazła się na nim, poruszała się niemal czule, przesuwała dłońmi w pieszczocie po całym ciele Heena, doprowadzając się do orgazmu.
Nie czekała na to, czy on osiągnie szczyt czy nie.
Zeszła z łóżka i nie oglądając się ruszyła do łazienki, zostawiając reportera obolałego, związanego i zakrwawionego.




W bezruchu mieszkania usłyszał kroki.
Lekko zamroczony zobaczył Cheechee pochylającą się nad nim.
- Opatrzę Cię… - szepnęła z zaciśniętymi ustami - ...nie szarp się, ok?
- Fffff… -
wydał z siebie. - Ffff… Fajka daj, albo łeb tej suki…
- Już daję… ciiii... -
Dziewczyna zniknęła by pojawić się za chwilę na nowo. - Masz. - Wsunęła papierosa w usta Heena. Poczekała aż się zaciągnie i odsunęła papierosa. - Zaczynam…
Faktycznie zaczęła. Powoli zajmowała się opatrywaniem ran na nadgarstkach i kostkach, przykładając do pulsujących tępym bólem miejsc. Obandażowała je z wprawą by zająć się nacięciami.
Nixx wróciła do pomieszczenia.
- Na podłogę… - mruknęła leniwie. Cheechee zaczęła pomagać Heenowi.
- Sama na podłogę… su… - wybełkotał słabo. Ostatnie słowo utonęło w ciele Azjatki, która zasłoniła Heena tak, że jego twarz wylądowała na jej brzuchu i utonęła w ciuchach.
- Jeszcze masz energię? - spytała z ciekawością w głosie Nixx.
Cheechee z zacięciem pomagała przesunąć się Heenowi na łóżku na leżący na podłodze cienki materac.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, a najchętniej wstać i dać dziwce w ryj, a potem wziąć na kopy po brzuchu, po twarzy, gdzie popadnie.
Na to był jednak zbyt słaby.
Nie mówił też nic po reakcji Cheechee na jego słowa.
Mogła zaliczyć sznyty po drugiej stronie twarzy.
Leżał tylko ciężko dysząc.
Opatrunek, drugi, kolejny… Nixx zaś z westchnieniem zadowolenia ułożyła się na łóżku i niedługo dał się słyszeć jej regularny oddech.
- Masz, połknij - mruknęła w końcu Azjatka, gdy po krótkiej nieobecności przy materacu Luca, pojawiła się na nowo. Podawała mu jakąś pigułkę i szklankę wody. W drugiej ręce trzymała piwo.
Połknął.
Uklękła na piętach i podała mu piwo.
- Powoli. Zaraz przestanie boleć.
- Pośpiewamy Mała? -
Wzrok miał półprzytomny.
- Pewnie, ale już jutro, ok? Teraz śpij. - Dłoń dziewczyny przesunęła się po czole Heena. W zasadzie zaczynało być mu wszystko jedno. Ból faktycznie zaczął odchodzić, nawet noga, która była nie tak dawno szyta, przestała dokuczać.
Zaczął ni to śpiewać ni bełkotać sam:

Wolf mother, where you been?
You look so worn, so thin
You're a taker...

Myśli powędrowały do innego miejsca, innego czasu…


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline