Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2016, 14:48   #39
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Santa Claus & Queen of Chell




Strażnica podopiecznych Nody w Chell, późny ranek
Siedziba chellowskiej dzieciarni architektonicznie nie różniła się wiele od strażnicy Lugo. Główną odmianą było to, że wokół wieży dzieciaków panował czysty chaos. Nie było tutaj uporządkowanego układu charakterystycznego dla wojskowego charakteru pokiereszowanego ojca Nixx. Najwidoczniej to co dzieciaki znalazły rzucane było na stosik, który otrzymywał swojego brata gdy osiągnął wysokość około dwóch metrów. Wśród tego chaosu niewielkie postaci wychylały swoje łebki z najbardziej zaskakujących miejsc, jak grzyby po deszczu.

W końcu łazik zatrzymany został przez grupkę dzieciaków stojących na środku drogi dojazdowej do strażnicy. Jeden z czterech chłopców z twarzą ukrytą w kapturze uniósł ramię wstrzymując Cheechee i pojazd Heena. Do łazika podeszły natychmiast dwie dziewczyny. Chłopiec gestem wskazał Heenowi wyjście z robala. Ten zaś otworzył drzwi ale nie wychodził. Wychylił się tylko lekko.
- Jest Noda?!
- Zależy kto pyta! -
odkrzyknął chłopiec. - Wyłącz silnik! - Dwóch łepków zaczęło zbliżać się do transportera.
- Powiedzcie jej, by wzięła Sashkę, bo chyba mam gorączkę - wygasił pojazd - ale póki nie przyjdzie to od wozu sio.
- Patrzcie jaki pyskaty -
zaśmiał się młodociany dowódca. - Noda nie jest na posługi jakiegoś starucha. Ktoś ty i co od Nody byś chciał?
- Rozdać trochę rzeczy -
kiwnął na tył robala - ale dopiero jak z nią pogadam. Pasuje?
- Zobaczymy. A ta lalka? -
Wskazał na Azjatkę w łaziku. Jeden z młodszych chłopców smyrgnął na strażnicę.
- Jest ze mną. A co, do lalek Ci śpieszno?
- Nieee ta jakaś zużyta -
wybrzydzał szefo.
- Jak Ci zaraz nogi z dupy wyrwę to zobaczysz kto tu zużyty. - Cheechee rzuciła z łazika.
- Jak się dogadam z Nodą - Luc rzucił w zamyśleniu - to mam promocyjną ofertę. Godzina z tą, za pół porcji protożarcia. - Wskazał na półnagą Nixx siedząca obok, wciąż nieprzytomną. - Stoi?
- A co? jakiś syf ma?
- Nie, po prostu ostro mnie wkurwiła.
- Aha -
chłopiec rzucił po chwili ciszy - Czym?
- Potem opowiem. Macie piwo? -
Zaczął grzebać po kieszeniach Nixx w poszukiwaniu fajek.
- Nie na służbie - odparł jeden maluch stojący obok łazika. Fajki były aczkolwiek paczka była pomięta i zawierała cztery papierosy.
- Dla mnie, ja nie na służbie - Luc wymamrotał odpalając jednego.
- Piwo jest dla zasłużonych. Ty na razie jesteś… tym…. patentem…
- Patentem… -
Być patentem dla na oko sześciolatka, brzmiało tak bardzo dumnie. - Grunt, że macie. Pohandlujemy zatem jak widzę. Jak ot tak dać nie chcecie.
- Piwo jest cenne. Co masz do przehandlowania albo zaoferowania? -
rzuciła dziewczynka oparta biodrem o drzwiczki łazika.
- Coś może i by się znalazło… - Luc wyjął rewolwer Nixx i porównał ze swoją bronią. Jej gnat był nowszy. - Jak myślicie, ile to cenne? Pokazał swój rewolwer trzymając za lufę.
Chłopaczek w kapturze podszedł bliżej pojazdu gąsienicowego i wspiął się ku Heenowi.
- Pokaż. - Wyciągnął dłoń ku broni, chwytając za kolbę.
- No chyba ci przygrzało… - Luc nie dawał mu rewolweru do ręki.
- No to jak mam sprawdzić ile warte? - Młody rzucił spojrzeniem z umorusanej twarzy wyłaniającej się spod kapuzy.
- Na oko. - Luc uśmiechnął się. - Za ile będzie Noda?
- Na oko to się umiera. -
Gromadka z jakiegoś powodu była bardzo rozbawiona z odpowiedzi młodego. - Za ile dokuśtyka… jeśli będzie chciała Cię widzieć.
- Dobra, piwo za fajka, stoi?
- Za dwa fajki -
odkrzyknęła dziewczynka właśnie ładująca się na miejsce koło Cheechee.
- Dwa za trzy - Luc targował się bardziej dla humoru i zabawy.
- Liczyć nie umiesz? Dwa piwa to cztery fajki - dołączył do rozmowy kolejny z pilnujących.
- Ale ja mam trzy pety, a nas jest dwoje. Jakaś zniżka, dla Świętego Mikołaja?
- A kto Święty Mikołaj? -
zapytał najmłodszy chłopaczek.



Amanda byłaby tu wniebowzięta.
Nauczać i edukować młode chłonne umysły.
Lucifer jeszcze raz sprawdził improwizowane więzy Nixx i wysiadł z szoferki. Oba gnaty schował do jednej z kieszeni. Dzieciarnia odsunęła się. Były, nastroszone jak kociaki.
Luc otworzył przestrzeń ładunkową i zaczął w niej grzebać.
Zaczął rzucać w dzieciaki paczuszkami suszonego mięsa i puszkami z żarciem, jakie były w pierwszym kontenerze.
- Święty Mikołaj… - starał się trafić i pacnąć hermetycznym opakowaniem “Meat Jerky” w łepek tego co pytał - to taki co przynosi prezenty.
Z początku rozprysnęli się na boki, by podejrzliwie i ostrożnie łapać opakowania. Dziewczynka siedząca w łaziku wyprysnęłą jak wyrzucona katapultą nie chcąc być pominiętą. Pierwszy, najstarszy, złapał toczącą się puszkę i oglądał ją w koło. Potrząsnął nią i kiwnął głową reszcie, która zbiła się na powrót.
Maluch od Świętego Mikołaja próbował oburącz złapać paczkę i przytknął ją do nosa próbując wywąchać co w niej jest.
- To ty jesteś Święty Mikołaj? - spytał ciągnąć mleczakami za rożek paczki.
- Można tak powiedzieć. - Solos roześmiał się i ciskał dalej. W dziewczynkę t-shirtem, najstarszemu rzucił pod nogi wiertarkę, za którą poleciał pistolet spawalniczy.
Wrzawa i radość obudziła się szybko pomiędzy maluchami, którzy zaczęli przepychać się by złapać ile wlezie dla siebie.

Przepychanki i podniesione głosiki strażników pokryły ciche nadejście starszej dziewczynki, rozczochranej, brudnej i z niejakim obłędem w oczach. Obeszła dookoła rumor i hałasującą grupkę jakby była nieświadoma otoczenia. Nie nawiązywała kontaktu wzrokowego z nikim. Dzieciarnia jednak nie zwracała na nią większej uwagi gdy rozczochraniec podszedł nieco bliżej do Heena i machnął ręką wskazując by szedł za nią.
Solos wcisnął jej paczkę meat jerky w rękę i zamknął przestrzeń ładunkową.
- Choć dzieciaku, przejedziesz się w szoferce. Nie zostawię tego przecież tutaj - zrobił gest zachęcający ją do ruchu i wskazał przestrzeń kierowcy robala.
Dziewczyna wciąż z paczką mięsa w dłoni ruszyła ku pojazdowi ale stanęła nieco niezdecydowana przed gąsienicami. Potem najwyraźniej zmieniła zdanie bo zrobiła dwa kroki w tył i ruszyła w kierunku a jakiego przyszła.
- Kto chce przejażdżkę, na dach! - krzyknął ładując się do szoferki. Odpalił transporter i ruszył bardzo wolno za dziewczynką dając znak Cheechee, by też się zbierała.




Siedziba Nody w Chell, późny ranek
Przedziwna karawana docierała najwidoczniej na miejsce, bo małe chochliki zaczęły się wykruszać gdy nieświadoma otoczenia dziewczynka doprowadzała Heena do wejścia do tunelu.
W międzyczasie jednak Nixx powoli zaczęła odzyskiwać przytomność. Z jękiem bólu wybudzała się z przymusowego snu. Luc zerkał na nią od czasu do czasu.
- Królewna się budzi… - rzucił ni to do niej ni do siebie.
- Co… - głos Nixx był dość słaby, mówiła z trudem - ...się stało? Gdzie jestem?
- W Chell -
odpowiedział grzecznie, choć z lekką drwiną w głosie. Pstryknął w jej sutek. - To takie miejsce pod nNY. - dodał wyjaśniającym tonem.
- Pierd..ol się… gdzie Cheechee? - Próbowała się wyprostować i usiąść. Jęknęła. Twarz zaczynała jej puchnąć.
- W Chell - wyjaśnił spokojnie - to takie miejsce pod nNY.
- Każ jej przyjść… daj mi wody… -
W zwolnionym tempie unosiła ramię, nadal oszołomiona.
- Jak mi zrobisz ładnie loda, to przemyślę twoją uprzejmą prośbę Nixx.
Wydała nieartykułowany dźwięk, szarpnęła jakby chciała go uderzyć. Zamiast tego opadła na bok, gdy ruch ciała spowodował utratę równowagi. Walnęła połamaną twarzą o siedzenie i udo Heena.
Kabinę wypełnił krzyk bólu.
Lucifer milczał, odtrącił tylko blond łeb z siebie z niejaką odrazą.
Nixx ciężko dyszała i wypluła plwocinę zmieszaną z krwią. Kolejna próba by usiąść skończyła się jednak utratą przytomności.

Kolejne kilka metrów ukazało czekającą wysoką i chudą sylwetkę. Sasha oczekiwała na wizytę stojąc nieruchomo jak słup soli. Pomachał jej wesoło zza kierownicy i wyjrzał z szoferki. Cheechee tymczasem zaparkowała i wysiadła podchodząc do dziewczyny.
- Sashka! Gdzie Noda? - krzyknął.
- W środku. Nie da rady iść! - odwrzasnęła.
- Masz jakiś pasek, kajdanki? Sznur? - spytał ciszej po wyłączeniu silnika.
- Nie na sobie. - Pokręciła głową. - Mogę poszukać. - Wskazała kciukiem tunel za sobą.
- Dobra, nie trzeba. - Wysiadł i obszedł ‘robala’. - Mała, popilnujesz staffu? Muszę pomówić z Nodą - odezwał się do Cheechee otwierając drzwi od strony córki Lugo.
- Popilnuję. Chociaż mam wrażenie, że jesteśmy po uszy w gównie. - Pokręciła głową zrezygnowana.
Sasha zaś ujrzawszy Nixx otworzyła usta ze zdziwienia.
- Co z nią? - spytała jakoś odruchowo.
- Na razie w miarę - odpowiedział sprawdzając improwizowane więzy. Zacisnął je mocniej i wyciągnął Nixx z szoferki. Po czym złapał za włosy i pociągnął w stronę tunelu.
Nieprzytomne ciało ważyło zdecydowanie więcej niż pamiętał z ich wspólnego czasu. Mimo, że Nixx była szczupła, bezwładność nie pomagała Heenowi w przeciąganiu jej po wertepach i w końcu po zaśmieconym betonie tunelu.
- A po co ją tu zabierasz, Lucifer? - dopytywała Sasha idąc obok reportera, który przez te kilka dni przerwy zdążył odzwyczaić się od smrodu dziewczyny.
- Bo jak spieprzy - odpowiedział ciągnąć blondynkę po ziemi. Zatrzymał się obszedł i złapał za nogę - to będziemy wszyscy martwi…
- Aha -
czupiradło pokiwało głową - a Lugo nie wie, że ona tu?
- Jeszcze nie. -
Luc wyjął rewolwer i chwycił za lufę. Przytrzymał stopę Nixx za palce układając na ziemi, po czym pieprznął kolbą w śródstopie, aż trzasnęło.
- Aaaaaaa - jęk cierpienia wydarł się z ust blondynki. Ból musiał być wielki skoro wybudziła się z omdlenia - Co… co… się dzieje? - wybełkotała przez opuchniętą lewą stronę twarzy - Chee...chee!!!! - krzyknęła gdy ciało walczyło z torsjami.
- Ona tak będzie krzyczeć to się rozniesie… - mruknęła Sasha.
- Jakby w Chell mało kto krzyczał… - mruknął solos znów łapiąc za włosy i ciagnąc w stronę tunelu. - Chodźmy - rzucił do Sashy.
Ruszyli choć tempo nie było wielkie przez wijącą się i wrzeszczącą zduszonym głosem Nixx. Wydzierała się rzucając na przemian obietnice kaźni i próby przekupstwa.




Nixx zwiotczała ciągnięta, znowu straciła przytomność. Nodę zaś znaleźli w tunelu, a w zasadzie wyczuli. Luc był pewien, że nigdy w życiu nie zapomni tego smrodu. Staruszka siedziała na starym kartonie z kolanami podciągniętymi pod brodę i twarzą schowaną w dłoniach. Wyglądała jakby drzemała.
- Oto i Noda. Królowa Chell. Przynajmniej póki nie przyszła ona i jej tata… - odezwał się Luc.
- Ooo nasz śliczny wrócił… co przyniosłeś Nodzie, kochaniutki? - Staruszka z wolna, wolniutka prostowała nogi. Sasha kucnęła koło staruszki, by ta mogła się wesprzeć na niej.
- Wiedziałaś co to za robota. Wiedziałaś, że Lugo odda mnie Nixx. Wiedziałaś co ona będzie ze mną robić, prawda, Noda? - Starał się nie oddychać, smród powalał.
- Obiecałeś wydostać się z Chell - staruszka machnęła dłonią o spuchniętych węzłach stawów i wykręconych palcach. - Każdy potrzebuje motywacji. Zemsta jest najlepszą motywacją na świecie, śliczny.
- Gówno prawda. Moją motywacją jest syn, czeka na mnie -
rzucił z irytacją. - Wiesz jak działają plotki Noda? Działają tak, że kto co chlapnie i powtarzają wszyscy. Na ten przykład po Chell niesie się, że rżnąłem się z tobą, nie z Sashą. Coś o tym wiesz?
Starczy, nieco piskliwy śmiech wypełnił tunel i poniósł się echem. Staruszka wspierała się o chudą dziewczynę, która niemal złożona na pół podnosiła staruszkę pod pachy.
- To tylko - stwierdziła Noda, gdy otarła łzy śmiechu - potwierdza, że ludzie to głupki. Gdzie Ty, śliczny, rżnałbyś się ze mną?
- Prawda… -
jakby się strofował. - Tak samo Lugo… gdzie tam pomyśli, że specjalnie mnie mu wcisnęłaś, bym stuknął mu córkę? Szczególnie, że część rzeczy z transportu już rozdałem dzieciakom przy strażnicy. Plotki, kto by wierzył.
Noda wyszczerzyła nagie dziąsła.
- Dobrześ się spisał. - Pokiwała głową z dumą. - Sasha pokaże Ci, dokąd ją zabrać.
- Czyli gdzie?
- Cierpliwości, synek. Do swojego się spieszysz, nie?
- Gdzie.
- Tam, gdzie się wszystko zaczęło. -
Zaśmiała się nieco chrapliwie, tym razem złośliwie.
- Dureń dałem Ci się sterować, wyszło… - targnął lekko Nixx za włosy - nieźle. Ale chcę wiedzieć co dalej, a nie jak debil dawać się dalej sterować. Gdzie, Noda? Po co?
Staruszka pokiwała na Heena sękatym, powykrzywianym paluchem:
- Zastawić pułapkę na Lugo - jedno oko mętne, drugie z bielmem spojrzały na reportera - a potem byś mógł wylecieć z klatki. Jak i inne ptaszki. Do miejsca, gdzie się nas nikt nie spodziewa. - Poklepała reporterta szorstką i śmierdzącą dłonią po policzku. Gestem jak babki klepią wnuczęta.
Odsunął się, ale nie pod dotykiem, a pod potwornym smrodem.
- Chcesz ją na kwadransik? - spytał.
- Sasha ją przebudzi. - pokręciła przecząco siwiuteńką głową z przekonaniem. - Ale to najpierw ruszymy na miejsce.
- Przestrzenią czy tunelami?
- Tunelami szybciej.
- On ma wozy -
rzuciło czupiradło.
- Wiem, Sasha, wiem. - Noda przez chwilę się zastanawiała. - Tunelami się mogą nas spodziewać. To przestrzenią.
- Dajcie kajdanki.
- Skocz no, Sasha po pakunki.
- Dobrze.

Chudzielec ruszył w głąb tunelu.
- Ty nie chcesz stąd wyjść, co Noda? - Luc rzucił gdy chudzielec zniknęła. - Pozbędziemy się Lugo, odzyskasz tron, tak? O to chodzi?
- Ech -
rozeźliła się staruszeńka - spójrzże na mnie. Co mi z tronu? I gdzie wyjść, hm? Do czego? Tu mój dom… - Rzuciła spojrzeniem za Sashą.
- Ile tu jest dzieciaków?
- Czterdziestka co chodzić umie. I kilka osesków.

- Będę chciał wyciągnąć wszystkie. Dorośli może zasłużyli. No może nie wszyscy, jak ja. Ale one… chce je zabrać.
Noda spojrzała na reportera jak na wariata.
- I co dalej? Ja tu długo, nie pamiętam wiele z życia poza Chell. Ale na ulicę puścisz? Czy sprzedasz?
- Dam im szansę. Tu jest śmietnik Noda. W najgorszej opcji wylądują jako ulicznicy w nCat. To samo, ale dwa poziomy wyżej humanitarnie.
- Tutaj wiedzą czego się spodziewać. Tam? -
Wzruszyła ramionami. - Kto za nimi będzie? System?
- O to się nie bój. Zrobię to Noda, zabiorę je stąd. Mówię to byś wiedziała wybierając czy zostać tu w domu, czy też wyjść.
- Ja ich zmusić nie mogę. Co wybiorą to same. Przynajmniej te starsze. Sashę zabierz jeśli faktycznie gębę se nie wycierasz.

- Ilu ludzi ma Lugo? - Heen zmienił temat.
- Takich co im ufa, dwunastu.
- A wszystkich?
- To jeszcze z ośmiu, nie ...siedmiu dolicz, boś jednego utłukł.
- W Chell nie ma nikogo, co by potrafił zdejmować bloki cyberware? -
spytał, zaraz dodając: - Wiem, abstrakcja, ale ja tu trafiłem z dupy. Zatem różni tu trafiają.
- Nie kojarzę takiego cwaniaka. Jeśli jest, to się cicho trzyma. -
Pokręciła głową starowinka. Z dala dało się słyszeć echo kroków.
Luc nie pytał więcej.

Gdy przyszła Sasha, wziął od niej kajdanki i zacisnął na przegubach Nixx wywalając w bok koszulkę.
- Idziemy? - Spytał chudziny i śmierdziuszki sięgając ku blond włosom.
- Jak będziesz nią tak szurał to na nic się nie zda. - Sasha spojrzała w dół na Nixx a potem ponownie na Luca z poważnym wyrazem brudnej twarzyczki.
Solos wzruszył tylko ramionami, ale dał sobie spokój. Pociągnął blondynkę za ręce.




Gdy wynurzyli się z tunelu okazało się, że na zewnątrz oczekuje jedynie transporter. Po gaziku i Cheechee nie było śladu. Drzwi do pojazdu gąsienicowego stały otworem.
- Hmmm… Mamy jeden pojazd. - Sasha stwierdziła oczywistość spoglądając nieco bezradnie po Heenie i Nodzie.
- No co jest kurr… - Solos puścił Nixx i rozejrzał się. Sprawdził przy tym przestrzeń ładunkową transportera, gdzie zostało jednak trochę sprzętu i resztki żarcia. Śmietnik akcentowały porozrywane pojemniki.
- Wiesz gdzie mogła pojechać? - zwrócił się do chudej dziewczyny.
- Może wróciła do bazy? Albo gdzieś się zaszyć? - Rozczochraniec nie był nawykły do rozkmin poważnego rodzaju.
Noda zacmokała zza ich plecami.
- Bardzo jej ufałeś? - dopytała przez chichot.
- Nie. Ale ona też chce stąd wyjść, a ma zamiecione przez to, że porwaliśmy Nixx. - Luc zamyślił się. - Sashka wie gdzie jedziemy? - zmienił temat.
- Co planujesz? - Noda nie odpowiedziała uciszając i młodą. Spojrzała na reportera uważnie.
- Raczej co ty planujesz. To ty pociągasz tu za sznureczki, co Noda? - Skrzywił się. - Chciałaś by ją gdzieś zabrać, Sashka ze mną do szoferki, Ty z Nixx na tył. stąd moje pytanie.
Staruszka jakby nieco się uspokoiła.
- Tak, może tak być. - Pokiwała głową - Podsadź mnie. - nakazała zdecydowanie, nie wiadomo komu: Lucowi czy Sashy.
By wskazać jak bardzo ma zamiar tykać upiornie cuchnąca staruszkę, Luc wziął Nixx pod pachy.
- Jesteś smakoszką upojnych wrażeń słonko? Jak z Twoim niuchem kochanie? - spytał taszcząc ją do transportera.
- Za..je..bię cię - wycharczała blondynka z wściekłym wyrazem twarzy. Wyglądała na ledwo żywą z oczami uciekającymi w głąb czaszki co chwila. - Za… je..bię i tę skosznooką sukę…
- Aha... -
podsadził ją. - Oszczędzaj siły na to czym Ci podziękuję za twoje zabawy będziesz potrzebowała ich dużo. - Poklepał ją po udzie i oparł o framugę. Zapalił papierosa patrząc to na Nixx, to na Sashę pomagająca Nodzie.
- Lugo urw..wie Ci jaja… - wystękała kolejną porcję gróźb Nixx syknąwszy z bólu gdy głowa opadła jej na zimną ścianę pojazdu. Próbowała zogniskować pływające spojrzenie na reporterze. Wkrótce jednak zaczęła łapczywie wstrzymywać powietrze, gdy Noda załadowała się w końcu na tył.
- Noda, ty pieprzony sku...unksie.
Staruszka udała, ze nie dosłyszała i z westchnieniem wysiłku ułożyła się na podłodze pomiędzy pozostałymi paczkami.
- Luci...fer… zabierz ją ode mnie… - Nixx walczyła o oddech wciąż próbując zarządzać.
- Nie dramatyzuj… Podobno to przeczyszcza zatoki. - Solos pokiwał głową i aż odwrócił ją gdy z wnętrza poleciało solidną dawką szczęścia. Desperacko zaciągnął się szlugiem.
- Noda, bądźmy trochę ludźmi… Zostało trochę żarcia, nakarm ją po drodze okey? Tylko nie zapomnij umyć rąk, kto wie co robiłaś pod tą folią zanim przyszliśmy. Bon voyage.
Staruszka zachichotała radośnie szczerząc bezzębne dziąsła.
Dziki, prawie paniczny wrzask protestu blondynki urwany został trzaśnięciem drzwi do przestrzeni ładunkowej.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 26-02-2017 o 11:49.
Leoncoeur jest offline