Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2016, 15:37   #40
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Like a Junk




Tunele Nody w Chell, okolice południa
Po kilkunastu minutach jazdy w milczeniu i względnej ciszy przerywanej bębnieniem dobiegającym z tyłu, Sasha spojrzała na Heena.
- Serio będziesz stąd wychodził? - spytała niemal nie mrugając.
- Obiecałem przecież, że Cię zabiorę. Muszę dotrzymać słowa.
Odwróciła się znowu wpatrując przed siebie.
- Nigdy nie byłam na zewnątrz - rzuciła w końcu znowu spoglądając na Lucifera.
- Nie wiesz co Cię tam czeka. Tu wszystko masz obcykane, boisz się zmiany. Myślisz, że nie dasz rady. - Solos też się do niej odwrócił i spojrzał jej w oczy. - Ale tam… jest życie, tu jest śmietnik. Nie będziesz chciała, to na siłę zabierać Cię nie będę. Ale do Chell wrócić to bez problemu. Wyrwać się… chyba nie trafia się często? Co Sashka?
Domorosła pielęgniarka kiwnęła raz głową.
- Nie - potwierdziła dla odmiany.
Nie ciągnęła więcej tematu.
Za to pociągnęła dalej wskazówkami dla reportera jak ma jechać. Pojazd pełzł po wielkim śmieciowisku jak robal wytrwale przedzierający się pomiędzy zapomnianymi konstrukcjami, starociami wystającymi gdzieniegdzie z ziemi i wzbijając kurz za sobą.

Poprowadziła Heena sprawnie i bez przeszkód w stronę strażnicy Lugo. Heen zorientował się w okolicy dopiero gdy zbliżali się do wieżyczki.
- Zaparkuj tutaj. - Wskazała na kolejną z konstrukcji śmietnikowych tak częstych w Chell. - Noda musi powiedzieć co dalej - mruknęła i sięgnęła do drzwi.
Położył jej dłoń na chudym udzie dociskając do siedzenia aby przeszkodzić w wyjściu z szoferki.
- Wiesz co ona kombinuje?
Sasha pociągnęła spojrzeniem po dłoni Luca, uniosła twarz by spojrzeć na reportera.
- Rewolucję. - Uśmiechnęła leciutko i jakby smutno. - Ona nie jest zła - dodała po dziecinnemu próbując przekonać Heena do takiego postrzegania staruszki.
- Oby. Bo jak pogodziła się z tym co ma, to oddanie Lugo Nixx i mnie, zapewni jej sporo. Mi też, atrakcji. Chodź. - Zdjął z niej rękę i wysiadł by skierować się do tyłu.
- Idę - mruknęła młoda i wyskoczyła z pojazdu, szybko pojawiając się obok Luca, który wziął spory haust powietrza nim otworzył przestrzeń ładunkową. Z tyłu buchnęło skondensowanym smrodem zmieszanym z oparami wymiocin. Najwyraźniej Nixx była mniej wytrzymała niż jej się zdawało. Lub niż liczył na to reporter. Po Nodzie jednak nie znać było, by smród jej przeszkadzał.
- Strasznie jedzie - zamarudziła jednak. - Nie wiem co ona żarła rano, ale śmierdzi jak truchło. - Wyciągnęła pokrzywione starcze ramiona do Sashy. Dziewczyna odwróciła się tyłem i pozwoliła staruszce uchwycić się jej na barana.

- Sasha, ty leć dziewczyno i zrób to cośmy ustaliły - starowinka wystękała gdy młoda kucając postawiła ją na ziemi.
- Ty - wskazała sękatym paluchem na Luca - zabierz ją - wskazała na nieprzytomną, zarzyganą Nixx - i chodź ze mną. Musimy ją schować. - Uśmiechnęła się wrednie.
- Tja… Nikt nie pójdzie nigdzie, póki nie powiesz co planujesz.
- Bo co zrobisz? -
Noda rozciągnęła pomarszczoną twarz w uśmiechu i kiwnęła na Sashę. Dziewczyna odwróciła się i ruszyła szybko znajdując drogę pomiędzy śmieciami. - Synek - kontynuowała staruszka - schowamy blondynę, Sasha przyprowadzi posiłki, pójdziemy pogadać z Lugo. Proste, nie?
Kiwnął niechętnie głową i zaczął cucić blondynkę, która zaczęła odzyskiwać przytomność.
- Nixx… - powiedział z dezaprobatą. - Raz, że marnujesz żarcie dwa, że narażasz starszą panią na jazdę w smrodzie wymiocin. Co się z tobą dzieje dziewczyno? Wstawaj, spacerek.
- Cz...czekam aż się opa...pamiętasz -
rzuciła plując Heenowi w twarz ze złością. Plwocina z resztkami jedzenia przeleciała tuż obok twarzy reportera niosąc za sobą kwaśny smród. - Albo … albo zdecy..dujesz pokazać w końcu… jaja. - Spuchnięta twarz nie ułatwiała jej mówienia.
- Pokażę skarbie pokażę. Jak cię brutalnie zgwałcę na oczach taty. Ot zagwozdka, kogo z was dwojga to bardziej wkurwi, jego czy naszą panią wariatkę skrzywioną na punkcie bycia dominą, hm?
Noda ochryple roześmiała się, nieźle się bawiąc.
- Nadal… pamię...ętam jak krzyczysz… jak...mała dziew..czynka. - Nixx prychnęła kolejną porcją śliny.
- Tak tak, chodź. - Luc pokiwał spokojnie głową i pociągnął ją do góry, w ten sposób by ciężar ciała musiała oprzeć na zgruchotanej stopie.
Wrzasnęła.
- No dobrze, dobrze… nie mamy całego dnia na romansowanie - zamarudziła Noda. - Zabieraj ją i idziemy.



Powłócząc nogami poprowadziła solosa wlekącego Nixx za sobą. Blondynka opierała się nieco, ale połamana stopa i wstrząśnienie mózgu nie pomagały w zachowywaniu zimnej krwi i maski opanowanej twardzielki. Opierała się ciężko o Heena, chcąc nie chcąc, przeklinając i złorzecząc. Zdała sobie sprawę dość szybko, że traci niepotrzebnie siły i w końcu dysząc ciężko kuśtykała w ciszy podskakując ciężko obok reportera.
Noda zaś zaprowadziła ich do jednej z konstrukcji śmietniskowych. Wielka hałda wyglądała jak jednolita obecnie ściana, jednak śmierdziuszka z westchnieniem i stękaniem pochyliła się by otworzyć ukrytą w niej klapę. Wskazała otwór Heenowi.
- Dajesz - uśmiechnęła się bezzębnym uśmiechem.
W środku panował półmrok i smród odpadów połączony z zapachem butwiejącego drewna i rdzy. Gdy wzrok Heena przyzwyczaił się do różnicy światła, dostrzegł niewielki tunel czy też korytarz.
- Idź przodem Noda - rzucił mrużąc oczy aby lepiej wychwycać szczegóły.
Staruszeczka, niewielkich rozmiarów, bez problemów zmieściła się wewnątrz konstrukcji. Jej powolne ruchy dały Heenowi chwilę aby spokojnie rozejrzeć się w środku.
- Widzisz, śliczny - gderała posapując i kwękając przy marszu. - Zaczęłam to budować jeszcze zanim się urodziłeś. - Kuśtykała powolutku rozsiewając smród chociaż ironicznie wpasowując się ze swoim zapachem w smród śmieciowego labiryntu. - Jeszcze gdy nad Chell trzymano non stop kontrolę powietrzną. - Podeszła w końcu do pewnego miejsca i zatrzymała się - Trzeba było jakoś działać poza kontrolą. - Zaśmiała się. - Otwórz to synek. - Wskazała na ziemię, w której była kolejna klapa. - Poruszać bez ciągłego monitoringu. Czego jak czego, ale w Chell śmieci nie brakuje.
- Jakim cudem ludzie zgadzali się byś nimi tu trzęsła Noda? -
Luc pokręcił głową i odchylił klapę. - Ja rozumiem, że to ludzki śmietnik, ale czemu dopiero Lugo cię wypieprzył z tronu?
- Lugo to wtyka. Nikt nie chciał słuchać, dopóki nie było za późno -
stęknęła.
Otwarta klapa ukazała zardzewiałą drabinkę prowadzącą w głąb ciemnego szybu. Noda grzebiąc w płachtach swojego workowatego ubioru mruczała pod nosem.
- Lugo i ta kurwa przekabacili ludzi dobrami, a potem wzięli pod but. Gdzie znajdziesz tańszą siłę roboczą? - Wyciągnęła w końcu niewielką pałeczkę fluoroscentną. Złamała ją w pół i wrzuciła w otwór.
- Po pierwsze: tego się domyśliłem, Kontakt z zewnątrz umowa, radiostacja. Chodziło mi raczej o to jakim cudem ty trzymałaś to wcześniej. Po drugie: jeżeli uważasz, że Cię po tym zniosę Noda, to mamy cholerny problem.
- Mnie? -
zaśmiała się chrapliwie. - Nie. Ją. - wskazała palcem na blondynkę i spojrzała na Heena. - Niewiele osób wie o tym. - Wskazała palcem wokół. - Lugo i jego ludzie nie wiedzą. Gdzieś ją zostawić musimy. - Machnęła zachęcająco do otworowi.
- Głębokie to? - spytał zaglądając do otworu.
Żarząca się pałeczka rozjaśniała ciemności. Ocenił wysokość na jakieś dwa - trzy metry. Może nieco więcej.
- Nie, ale sama nie zlezie. A jak ją zrzucisz to będzie problem z wyciągnięciem. - Zaśmiała się, Nixx za to zaklęła:
- Walnięta starucha… żałuję, że cię nie zabiłam..
- Wierzę. -
Smród zintensyfikował się, gdy Noda podsunęła się nieco bliżej. - No już właź. Nie mamy wieczności na słodkie słówka.
- Zapomnij. Ja nie wlezę tam gdzie Ty możesz mnie zamknąć. A ty -
zwrócił się do blondynki - tobie radzę lądować na zdrową nogę. No siadaj, nóżki do otworu.
- Chyba Cię pojebało… -
Nixx szarpnęła się w tył. Zdecydowanie nie zamierzała włazić po dobroci. Noda obserwowała scenkę cofając się nieco.
- Taki już ze mnie wesoły pojeb. No już, będziesz miała te pół metra mniej w dół. Inaczej pełny lot, łbem w dół. Może zaboleć.
- Spierdalaj! -
Nixx dalej cofała się szukając miejsca zaparcia i równowagi.
- Łatwiej by było gdybyś ją zniósł - dolała oliwy do ognia śmierdziuszka.
Lucifer chwycił Nixx za rant spodni pod brzuchem.
- Problem w tym Noda, że ci nie ufam. Może się już pogodziłaś z tym co wokół się dzieje, oddanie mnie i jej Lugo może dać ci sporo punktów u tego typa. - Mówiąc do staruszki zaczął ciągnąć dziewczynę do otworu.
Blondynka zaparła się na zdrowej nodze, wrzeszcząc z bólu i wysiłku.
- Nie!!!... - Zatchnęła się. - Zasta...tanów się co robisz… - Przyjęła błyskawicznie nową strategię, a Noda uniosła wyłysiałe brwi do góry. Część zwisającej pomarszczonej skóry naciągnęła się przy tym zabawnie. - Czemu z nią wwspół...pracujesz… - miotała się nie ułatwiając reporterowi działania.
- Bo ona przygarnęła mnie i nakarmiła, a ty zmieniłaś w… - nie dokończył. Pociągnął mocniej i zmienił pozycję by znalazła się między nim a otworem w podłożu.
- Też cię nakarmiłam… wyleczy...łam - wyliczała Nixx odchylając się od ziejącej dziury. - Dałam wysokie miejsce u mnie... - Nie patrzyła na Heena, wpatrywała się w dół rozpaczliwie wypluwając słowa.
- Spoko, za to zabiorę cię z Chell. Ostatni raz mówię, siadaj i wpierdalaj się na dół albo wrzucę cię tam jak szmatę.
Staruszeczka nie wtrącała się w rozmowę kochanków, najwyraźniej przeczekując.
- Nie zrzucisz mnie… za wiele masz do stracenia. Mogę ci pomóc! - Nixx wierzgnęła by odsunąć się od dziury. - Mogę załatwić łączność! - rzuciła kartę przetargową.
- Nie słuchaj tej dziwki - mruknęła Noda ale bez większego ognia. Raczej brzmiała na zdegustowaną.
- Jak? - spytał wyciągając naostrzony pręt dany mu przed akcję przez Cheechee, uniósł go do twarzy blondynki.
- Co kilka godzin na chwilę, jakieś trzy - cztery minuty mamy możliwość kontaktu z zewnątrz - Nixx niemal przykleiła się do Heena próbując uniknąć i dołu i ostrza.
- Niby jak? - mruknęła Noda. - Ten numer ze starym satelitą nie działa od paru lat - prychnęła staruszka.
- Działa! - Nixx rzuciła jej wściekle w odpowiedzi. - Mogę umożliwić Ci dostęp. Ale zabierz mnie do bazy.
- W bazie mała, to twoje chłopaki zrobią mi z dupy jesień średniowiecza. -
Lucifer oderżnął jej spory kosmyk włosów. - Właź.
- Nie… nie zrobią. Jesteś pod moją ochroną! -
Nixx nie zamierzała się poddać.
Szarpnął ją brutalnie przez co zawisła nad otworem.
- Zatem mamy plan “B”. Wchodzisz, czy puszczać? - warknął.
- Lucifer… - zaczęła drżąco - zastanów się. Pomyśl co tracisz jeśli mi się coś stanie przy upadku. Chcesz stąd wyjść. Chcesz władzy. Mogę Ci dać i jedno i drugie - próbowała nadal przekonać Heena do racji. - Przemyśl to! nie stawiaj wszystkiego na jedną śmierdzącą staruchę!
- Nic ci nie będzie. A jeżeli Noda coś spieprzy to wrócę po ciebie i plan “B” skarbie. Posiedzisz tu trochę i tyle. Liczę do 3 i puszczam, radzę siadać na rancie. Pół metra różnicy i kontrola upadku to czasem bezcenne. Raz…
- Czekaj! Czekaj…. -
zawyła Nixx. - Rozkuj mnie chociaż!
- Chyba cię pojebało. Dwa. -
Rozluźnił lekko chwyt.
- Co tam zrobię ze złamaną nogą i skuta?! - wrzasnęła.
- Trzy…
- Rozkuj mnie, zejdę sama!
- Ech, za miękki jestem. -
Pokręcił głową. Schował pręt. - Cofnij się Noda.
Przesunęła się cmokając i kręcąc głową. Lucifer wyciągnął Nixx na skraj szybu i zdjął kajdanki odsuwając się.
- W dół. I jedno słowo. Malutkie. Cichutkie, chrząknij jeszcze tylko, a pożałujesz, że nie wrzuciłem.

Blondynka z ulgą roztarła nadgarstki i pokiwała tylko głową. Wyglądała okropnie ze spuchniętą twarzą nabiegłą krwią.
Usiadła na brzegu z trudem, powoli przerzucając złamaną stopę przez brzeg otworu.
Rozejrzała się po Nodzie i Lucu i sięgnęła powoli ku drabince. Przeżarte rdzą stopnie nie wzbudzały zaufania i widać było, że Nixx zupełnie nie ma ochoty na wędrówkę w dół.
- Suspens mnie zabije - staruszka zamarudziła ze stęknieciem przestępując z nogi na nogę.
- Zamknij się! - warknęła blondynka macając zdrową stopą stopień. Powoli przerzuciła ciężar ciała na drabinkę i przytrzymując się stopni, zawisła na zaciśniętych kurczowo dłoniach, szukając po omacku kolejnego stopnia.
Wędrówka w dół zajęła długie minuty. Nixx opuszczała się powoli i ostrożnie, nie chcąc narazić zranionej stopy bardziej niż potrzebne. W końcu dotarła na dno szybu i spojrzała ku górze, po czym rozejrzała się na boki, obracając całym ciałem, gdy spuchnięta część twarzy uniemożliwiała sprawną obserwację.
- Jestem na dole - wrzasnęła podświetlana zielona poświatą bijącą od pałeczki.
- Doskonale. To miłego odpoczynku - zaśmiała się Noda. - Idziemy, synek.
Lucifer zatrzasnął klapę i przywalił ją starą lodówką. Żebro kłuło niemiłosiernie, ale chciał mieć pewność, że suka się nie wydostanie.
- Chodźmy - zgodził się idąc przodem trasa którędy przyszli.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 26-02-2017 o 11:50.
Leoncoeur jest offline