Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2017, 11:42   #60
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Tymczasem gdzie indziej...


Mówiono, że Zemsta jest córką samego Diabła. Patrząc na ostatnie dwa lata trudno było z tym spekulować. Wyglądało to bowiem jakby wendetta jedynie używała ludzkiego ciała, by zostawić za sobą znaczony krwią szlak. Jej orędowniczka zabijała tak bezlitośnie, co konsekwentnie. Gdy raz podjęła trop, podążała nim bez ustanku. Przekonał się o tym jasnowłosy Jeff, któremu posłała kulkę w połowie karczemnej hulanki. Sczezł na wciąż rozwartych nogach pijanej kurwy. Wiedział o tym także Nigel, zwany Bystrookim. O ile dało się cokolwiek wiedzieć, mając w czaszce trzy kule kalibru .44. Dwóch następnych dorwała, gdy chowali Nigel’a. Jego kumple przyszli na pogrzeb, widocznie sądząc że sakrament dawał im jakiekolwiek zabezpieczenie. Nie dawał.
Śledziła ich i likwidowała miesiącami. Karłowatego Lucasa dorwała w opuszczonej oazie. Kobietę, którą zwali Żmiją - między oparami publicznej łaźni. Z De Loco stanęła do pojedynku. Przypominał stary durszlak, nim zdążył wyjąć swoje śmieszne kapiszony.
Zostało tylko dwóch. Ten który zainicjował to, co wydarzyło się w Rain Town. Pamiętała je do dziś, bo jakże zapomnieć podobny obraz. Miasto na które wbrew nazwie nigdy nie spadła kropla deszczu. I również tamtego dnia to nie woda użyźniła jałowe ziemie tego miejsca.
Wiedziała że łatwo go nie odnajdzie. Był dobry, wiedział jak zabijać i lubił to. Równocześnie znał sposoby, aby zaszyć się gdzieś na długie miesiące. Z nim nie miało być tak łatwo, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Na szczęście miał przydupasa - to był ten drugi, który pozostał jej na liście. Ścigała go trzeci dzień i była już blisko. Nie wiedziała gdzie zmierza, ale teraz było to pozbawione znaczenia. Miał jej wyśpiewać położenie swojego szefa, a potem... winien zapłacić za swoje czyny. Tak jak reszta.
Zemsta zbliżała się do niego, tak jak nadciągała ku wszystkim poprzednikom, niosąc ponurą obietnicę parszywego końca. Jej zimne oczy lustrowały spadziste wydmy, zza których wyłaniał się powoli zarys ogromnego szkieletu. Łuki żeber rzucały pokrzywione cienie na piaszczyste barchany, po których przechadzało się kilka wygłodniałych sępów. Trup istoty zajmował niemal tyle, co ćwierć przeciętnej osady.
Zeszła z konia i przystanęła, mrużąc gniewnie brwi. Los smakował się w ironii, skoro miała dopaść Sługę między kośćmi innego zwierzęcia. Bo fakt, że jej cel od dawna przestał być człowiekiem, pozostawał nader oczywisty.


Zemsta niemal go wyczuwała. Zapewne już wiedział o jej obecności. Mógł zachować resztki czegoś, co u innych nazywałoby się honorem. Lub uciekać, ale było to zbyteczne. Równe dobrze szło zbiec zrodzonej w Pustce burzy. Zemsta wróciła na grzbiet swojego rumaka i uderzyła go ostrogami. Puściła się galopem między milczące, ogromne kości.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 05-01-2017 o 18:51.
Caleb jest offline