Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2017, 17:38   #10
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
1/12

Er ist wieder da (On wrócił) - Timur Vermes

******
(fajnie się czytało)

Gatunek: satyra polityczna


Gdy książka jest reklamowana sloganami typu “odważny komentarz” lub “cięta satyra”, od razu nabieram do niej podejrzeń. Jeśli dodatkowo tyczy polityki, mam ochotę wykupić zapas eteru, aby zasnąć jeszcze nim setny raz dowiem jak to wielkie i złe partie rządzą maluczkimi. Nie żebym lekceważył dobrze użytą ironię. Problem tylko, że w takich przypadkach polega ona zazwyczaj na zbyt jaskrawych sygnałach o chciwości rządzących.
Dlatego obawiałem się i tej książki. W debiutanckiej powieści niemieckiego pisarza, oto bowiem sam twórca Trzeciej Rzeszy budzi się we współczesnym Berlinie. Będzie on musiał zmierzyć się z zastaną rzeczywistością, tak odmienną od tej, którą zapamiętał ze schyłku wojny. Rzecz jest jednocześnie pretekstem do spojrzenia na mentalność naszych zachodnich sąsiadów z przerysowanej perspektywy. Uderzające pozostaje to, jak jeden z największych zbrodniarzy współczesnej historii odnajduje w niej elementy sobie tożsame. Kiedy otrzymuje angaż jako komik, sobowtór samego siebie, publiczność zdaje się go uwielbiać. I choć większość myśli, że jego rola polega na przemieszaniu opinii społecznych ze zwykłą prowokacją, sama “gwiazda” mówi całkiem serio.
Książka jest napisana z perspektywy samego Hitlera, co już było swoistym wyzwaniem. W każdej historii musimy instynktownie wyczuwać sylwetkę, z którą możemy się utożsamić. Jeśli narrator występuje w pierwszej osobie, automatycznie sympatyzujemy właśnie z nim. To on przecież dzieli się z czytelnikiem swoimi spostrzeżeniami i wprowadza go do wykreowanego świata. Co jednak jeśli jest nim... Adolf Hitler?
Vermes odrobił lekcje i nic w tym dziwnego, gdyż odebrał wykształcenie polityczne. Dobrze prześledził życiorys, przemówienia, wreszcie dzieła samego Hitlera. Używa w swojej książce języka niepokojąco zbliżonego do stylistyki, jaką znamy z historii. Cały efekt komiczny polega zaś na zderzeniu ów światopoglądu z nowoczesnym społeczeństwem, jego gadżetami, telewizją, komercjalizacją. Z niektórych elementów nowej rzeczywistości Führer nie jest zadowolony, gdzie indziej widzi podatny grunt na planowane odrodzenie Rzeszy.
I tu następuje ciekawy wniosek, płynący z książki. Hitler w “Er ist wieder da” występuje jako komik. Śmieje się z niego szeroka publiczność, robi to sam czytelnik. Autor używając co prawda prostego języka, przemyca tu wiele niezgorszych gagów. Sam zainteresowany zdaje się do końca nie rozumieć owej śmieszności i konsekwentnie planuje powrót do wielkiej polityki. Wtem, wykorzystując zamieszanie telewizyjnej szopki, wyrasta z co poniektórych ust realny wyraz poparcia Führera. Bo cóż w tym złego? Przecież przytakuje się jedynie facetowi, który w gruncie rzeczy jest nieszkodliwy. Tyle tylko że i przed wojną nie doceniano pokrzykującego człowieczka.
Wracając do wstępu, znowuż oczekiwałem krytyki narodowego-socjalizmu zaimplementowanej z subtelnością pijanego drwala. Bo choć nikt zdrowy na umyśle nie przeczy nazistowskim zbrodniom, to podkreślanie ich ciężaru w kółko brałoby odbiorcę za idiotę. Na szczęście tak tu nie jest. Książka wypomina raczej jak wygodnie jest zrzucić całą odpowiedzialność na jednego człowieka. Zapominając, że stała za nim cała machina propagandy i przemocy, którą ktoś musiał napędzać z żywą wiarą we własne przekonania. Wreszcie ktoś inny przecież wybrał wspomnianych ludzi z samym Hitlerem na czele.
“On wrócił” to dobra pozycja, którą szybko się czyta. Stylistyka jest przyzwoita, ale nic ponad to. Poboczne postacie stanowi głównie telewizyjny personel: Sawatzki, Sensenbrink, dama Bellini. Są całkiem konsekwentnie napisane, ale funkcjonują raczej w ramach przedstawienia show-businessu. Proces ich kreacji agresywnego polityka na medialny hit wypada zaskakująco zabawnie. Ponadto powieść ze względu na swoją nie oczywistość zmusi do pracy choć parę komórek mózgowych. Być może naród niemiecki, który zdaje się wciąż walczyć z cieniami swojej historii potrzebował podobnej publikacji. Zamiast bowiem wpadać w pułapkę cenzurowania wszystkiego, co zbyt dosadne, warto spojrzeć na niełatwy temat z dystansem, aby nabrać kilku świeżych wniosków.
Na koniec dodam, że samą książkę zekranizowano ponad rok temu. Film jest całkiem zręcznie nakręcony, choć zabezpieczono go wentylem bezpieczeństwa w postaci bardziej błazeńskiego Hitlera. Komedia jednak nie obraża inteligencji widza, a także posiada kilka ciekawych rozwiązań jak boratowskie, paradokumentalne wstawki.
Zarówno książka, co i filmowa adaptacja nie niosą sobą nowej jakości. Aczkolwiek są niezłą rozrywką z elementem motywującym do kilku spostrzeżeń na temat tego jak rodzi się system terroru. I że nie zawsze da się taką genezę określić w czarno-białych kategoriach.
 
Caleb jest offline