Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2017, 09:24   #22
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


1/12

Opowieści ze świata wiedźmina





* - gniot jakich mało


Antologia.
  • Leonid Kudriacew - Ballada o smoku
  • Michaił Uspienskij - Jednooki Orfeusz
  • Maria Galina - Lutnia, i to wszystko
  • Władimir Arieniew - Wesoły, niewinny i bez serca
  • Władimir Wasiliew - Barwy braterstwa
  • Aleksandr Złotko - Okupanci
  • Andriej Bielanin - Zawsze jesteśmy odpowiedzialni za tych, których...
  • Siergiej Legieza - Gry na serio

Tematem tej antologii wg Pawła Laudańskiego stojącego za tym śmieciem miał być hołd rosyjskich i ukraińskich pisarzy dla Sapka. Pięcioksią o wiedźminie podobno cieszy się sporą popularnością za wschodnią granicą, a podobno mnogo tam utalentowanych pisarzy (niniejsza podpałka boleśnie to weryfikuje, ale nie uprzedzajmy faktów). Co więcej, Laudanski zaznacza ogromny potencjał we wiedźminlandii, który aż prosi się o podniesienie. Zgadzam się z nim całkowicie. Jak dla mnie Sapek jest strasznie marny jeżeli chodzi o kreację głównych bohaterów i głównej fabuły, ale to prawdziwy mistrz kreacjii drugiego i dalszych planów. Świat wiedźmina jest bardzo żywy, plastyczny, a mnogość postaci zaznaczonych w pięcioksiągu stanowi wyborną przyprawę dla tego uniwersum.
Pomysł zatem więcej niż zacny.
Wziąć 8 pisarzy i kazać im napisać kilkudziesięciostronnicowe opowiadania z przewodnim motywem wiedźminlandu. Efekty są przerażające. Albo nawet nie. to słowo nie w pełni oddaje grozę i soczysty rzyg wiążący się z lekturą.
Jedziemy po kolei.
1. Ballada o smoku Kudriawcewa na wstęp lektury, jako pierwsze opowiadanie, to jak strzał w ryj na dzień dobry. Niby Laudański się wita kulturalnie przedmową, ale potem już czytelnik jest od razu solidnie bity. Bezlitośnie. Opowiadanie bez historii. W 40 stronach autorowi udało zawrzeć się krótki opis bzdury odkrywanej przez Jaskra w jakimś maisteczku na końcu świata. Jakieś przesłanie? Zero. Prezentacja nieuansów świata? Bzdura. Bolało bardzo.

2. Jednooki Orfeusz Uspienskiego wkręca w jeszcze większy wir łomotu. Jeżeli poprzednie było lutą w ryj, to Uspienskij bierze czytelnika już do parteru i na kopy. Prosta historia w której głównymi bohaterami są Geralt i Jaskier. Znów bez żadnego sensu i przesłania, za to w stylu chyba mającym zamiar małpować sznyt "Coś się kończy, coś się zaczyna" z antologii Sapka o tym samym tytule. O ile jednak Sapek celowo używał tam groteski i banglało, to tutaj ni w ząb. Ciężko rozkminić czy autor chciał pisać jednak na poważnie czy z przymrużeniem oka. Czytanie boli wręcz fizycznie i od stylu i od konstrukcji tekstu (pod względem fabuły i czysto literacko) i od pewnych smaczków. Znaki wiedźmińskie "A-psik" i "Fuck You"? A są, są.

Po tych 2 opowiadaniach myślałem tez, ze solidny kop w czoło należe się osobie odpowiedzialnej za przekład. Te gnioty napisane są tak (dialogi, opisy) jakby robili to gimnazjaliści. Ale jednak nie. 2 różne osoby przekładały te 2 opowiadania, a i potem pod względem konstrukcji zdań jest trochę lepiej. Czyli powyższych dwóch 'autorów' nie dość, że nie potrafi wymyślić sensownej historyjki na krótkie opowiadanie, to jeszcze klasycznie nie potrafią pisać.

3. Lutnia i to wszystko Galiny daje wytchnienie po braindance jaki zafundowali dwaj poprzednicy. Opowieść dotyczy dość ważnego wydarzenia w świecie wiedźmina zasygnalizowanego jedynie przez Sapka w pięcioksiągu. Są tez postaci z sagi i ich dalsze losy zn ów fajnie splatające się z zasygnalizowaniem ich (losów postaci) przez Sapka. Jaskier, Essi "Oczko" Daven, Iola, Rusty, Toruviel. Opowiadanie przyjemnie napisane. Normalnie solidne 3+ lub 4- w szkolnej skali. Poprawne po prostu i tematyką i językiem itp. Moje odczucia do tego opowiadania są lepsze, bo naprawdę po tamtych dwóch to był jak łyk wody na pustyni. Galina swoim opowiadaniem otarła zakrwawioną twarz czytelnika, obwiązała popękane żebra, opatrzyła rany.., aby miał siły iść dalej tą drogą.
Nienawidze jej za to, po tym co przeszedłem dalej...
To opowiadanie jako trzecie daje złudną nadzieję, że z tej antologii coś może jeszcze być. Byłoby na początku? Człowiek rzuciłby to w kąt po 2-3 poprzednich i obniżeniu poziomu do szamba. Byłoby na końcu? Czytelnik by nie dotarł. A tak? Masz Ci los...

4. Wesoły, niewinny i bez serca Arieniewa. Łysy wiedźmin z doświadczeniem medycznym i pistoletami poluje na Piotrusia Pana w klimacie 7th Sea wymieszanym trochę z Zewem Cthulhu. Mam pisać dalej, czy już nie trzeba? Język, konstrukcja? Słabe, chaotycznie napisane, że ciężko ogarnąć do pewnego momentu szczegóły nakreślanych scen (np. kto jest kim). Dno.

5. Barwy Braterstwa Wasiliewa, to pokazanie świata wiedźmina jak się patrzy! Wiedźmin Geralt (nie, nie ten) na cyberpunkowej Ukrainie pomagający w rozwikłaniu zagadki jednego morderstwa gangowi motocyklistów. Po drodze jakieś półogry gnomy w bandzie najemników, oraz zasygnalizowany motyw dzikich maszyn. Serio *****?! Świat wiedźmina jak się masz. Z tego co pisał Laudański ten typ ogólnie jakiś cykl na tej kanwie pisał i opowiadanie jest z nim luźno związane. Ale w tej antologii? "Gdzie tu związek ze światem wiedźmina deklu" człowiek chciałby spytać. Tylko słowem wiedźmina na określanie fuchy głównego bohatera. Normalnie zaje.

6. Okupanci. Zołotko. Kolejny ancymon. Przecież to proste, że jak się pisze o świecie wiedźmina, to trzeba na warsztat wziąć historię radzieckiego żołnierza stacjonującego w Legnicy w pierwszej połowie lat 80tych ubiegłego wieku, prawda? No bez tego ani rusz. Mocne rozkminy kto ma rację, czy Radzieccy żołnierze pełniący po prostu służbę, czy aparatczyki PRL, czy opozycja. Złożoność relacji i filozofowanie. Fajne pokazanie co druga strona myśli na temat pełnionej przez siebie 'okupacji' w wersji light. Fajny język, fajna konstrukcja. Co do cholery z tego? Jedyny związek z tematem antologii to info o jakichś międzywymiarowych wrotach i o elfach/driadach co mordują się z opozycją po lasach, bo elfy chcą dla siebie lebensraum a lokalsi dolnoślązacy/przesiedleńcy z Kresów ziemi oddać nie chcą. Wszystko to jako tło podczas rozmowy o tym partyzanta z wysłannikami rządu i rosyjskim żołnierzem. Bez komentarza.

7. Zawsze jesteśmy odpowiedzialni... Bielanina to dopiero prawdziwy hit. tutaj najlepiej posłużę się cytatem. Albo nawet nie. Nie chce mi się nawet przestukiwać tekstu. Łapcie fote.


Geralt dostał od Yennefer przykaz wyrzućić smieci, bo ona właśnie robi flaki. Rozkmiając jak to Unia zła i co robio z to Polsko, orientuje się, że jakiś potwór żyjący w zssypie go zapchał. Biedny wiedźmin w kapciach i z kubłem śmieci musi iść do śmietnika pod blokiem. Tam spotyka potwora, który mu wygarnia, że brak możliwości znalezienie samicy to przez wiedźmina. Wiedźmin go wyłącza ciosem wiadra i dzwoni po policję by zabrali napastnika. Po czym wraca do domu. Wieczorem wraz z Yenną zabijają jakiegoś potworka co chciał ukraść z kuchni kaszankę. Fin.
Plusem tego "czegoś" jest objętość. Ten typ co to popełnił nie miał weny na więcej niż 6 stron tekstu. Za co z płaczem dziękuję opatrzności.

8. Gry na serio Legiezy na koniec ocenić ciężko. Kilku typów przenosi się do świata wiedźmina, który jest w niedalekiej przyszłości po prostu sim-światem czyli odpowiednikiem VR. Mają tam jakieś zadanie jako zakamuflowane Sim-świat tarcze czyli VR Police? O ile dobrze zrozumiałem. I tyle. Opowiadanie trąci mocno Dukajem. Długie opisy złożoności technologii związanej z sim-reality, filozoficzne wstawki do bólu. Wszystko to przetyka się z fabułą opisaną bardzo chaotycznie. Cięzko z niej jakiś głębszy sens i logikę wychwycić. Aczkolwiek są tam jak i ślad mglistego przesłania głębszego. Ot jedynie sygnalizacja. Problem z tym opowiadaniem jest taki, że jest to słabo wykonany fajny pomysł do takiej antologii w przypadku gdyby reszta tej bandy zrozumiała na jaki temat antologia powstaje. Gdyby w tym zbiorku tylko opowiadanie Legiezy podchodziło do tematu fikuśnie i nieszablonowo, może byłaby to wisienka na torcie. Niestety po tym co człowieka spotkało wcześniej nie jest to ani wisienka, ani tort. Raczej nieprzetrawiona kukurydza w kupie gówna.

To mnie naprawdę bolało.
Czytałem to 'coś' miesiąc.
W międzyczasie łamałem to innymi książkami, popularnonaukowymi.
Pierwszy raz od kiedy pamiętam miałem sytuację, że jadąc autobusem do pracy wolałem bezmyślnie popatrzeć w szybę niż sięgnąć do plecaka. Biedny w tym wszystkim sam Laudański, bo on pod tym zbiorkiem podpisał się jako redaktor co go totalnie skompromitowało. Ale należało mu się. To on w przedmowie opisał autorów jako utalentowanych i och i ach i w ogóle, a opowiadania jako ciekawe. Czy Ty sobie człowieku kpisz?!?!?!?11one

Jak komuś przyjdzie by po to sięgnąć i czytnąć, to proponuję długi rozpęd i baranka w ścianę.
do skutku.
Aż chętka nie przejdzie.
A jak już, to polecam jedynie Galinę. Opowiadanie fajne, choć smutne.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 07-02-2017 o 09:36.
Leoncoeur jest offline