Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2017, 11:03   #24
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
2/12

John Steinbeck - Tortilla Flat

******
(fajnie się czytało)


Tortilla Flat to jedna z pierwszych powieści amerykańskiego noblisty, bardziej znanego z takich tytułów jak Myszy i ludzie czy Grona gniewu. Życiorys Steinbecka był powiązany z latynosko-kalifornijskim środowiskiem klasy robotniczej. Właśnie wokół tej kultury oscyluje wiele jego utworów. Nie inaczej jest tutaj.
Rzecz, która zdecydowanie wyróżnia Tortilla Flat to lekkość pióra oraz mnogość humorystycznych akcentów. Książka autentycznie bawi czytelnika prawie sto lat po jej wydaniu. Całość opisuje luźno powiązane ze sobą perypetie kilku stroniących od pracy paisanos (z hiszpańskiego - bliscy sercu rodacy, zazwyczaj z terenów wiejskich). Gnieżdżą się oni u Danny’ego, który powraca z wojny do tytułowego miasteczka. Jak się bowiem okazuje, dostaje on w spadku dwa tutejsze domy. To awansuje go z poganiacza mułów do całkiem prominentnego mieszkańca. Jako że jeden z budynków szybko zostaje strawiony przez pożar, akcja książki skupia się na drugim z nich. Tam zaczynają się pojawiać, a potem mieszkać bliscy Danny’ego jak Pilon, Wielki Joe Portugalczyki czy Pirat. Każdemu poświęcono kilka charakterystycznych cech, nie można jednak mówić w ich przypadku o specjalnej głębi. Pirat jest na przykład wskroś prostolinijny, zdaje się bardziej lubić swoje psy niż większość ludzi. Pilon to zaś chytrus, który najbardziej perfidny plan potrafi ubrać w deklarację przyjaźni. Większość bandy można po prostu nazwać próżniaczą. Właśnie na krętactwie oraz miganiu się od wysiłku obudowana jest cała powieść. I to jej kompletnie wystarcza.
Rozdziały stanowią rodzaj krótkich opowiadań. Te prowadzą ostatecznie do zakupu oraz konsumpcji gąsiorków wina, lubieżnych zachowań czy bójek. Bohaterowie są zwykłymi próżniakami, którzy pod przykrywką serdecznych zachowań, zazwyczaj szukają okazji do zamroczenia umysłu możliwie dużą ilością alkoholu. I nie jest to bynajmniej żaden moralitet o zgubnych skutkach nadużycia. Tortilla Flat jest dokładnie tym, na co wygląda - lekką opowieścią o rybackim miasteczku, w którym czas płynie własną miarą. Żyją tu ludzie prości, dla których najwyższą aspiracją jest nieraz założenie nowych butów lub możliwość pochwalenia się własnym odkurzaczem (to nic, że nie ma się prądu). W tym wszystkim tkwią główni bohaterowie, zazwyczaj prowadząc swoje działania celem wypełnienia kolejnej szklaneczki. Przy niej stoczą potem dysputę o życiu lub po prostu bójkę. Wszystko opisane jest z niezwykłą sympatią wobec bohaterów i swoistym ciepłem. Mimo licznych wad trudno znielubić swawolną bandę. Bohaterowie są skrajnie próżni, jednak gdzieś między wersami bije od nich przekornie ukazana, lecz szczera lojalność.
Co ciekawe, narracja nie jest prowadzona nazbyt łopatologicznie. W Tortilli znajduje się wiele nawiązań do obrzędów religijnych, klechd czy legend arturiańskich. Steinbeck bynajmniej nie ucieka tu w przesadny symbolizm. Czasem jednak pod przykrywką banalności przemyca elementy łotrzykowskie lub nawet baśniowe. Dla przykładu w wigilię nocy św. Andrzeja dwóch bohaterów wybiera się do pobliskiego lasu na poszukiwanie skarbów. W tym czasie zakopane w ziemi dobrodziejstwa mają być widoczne dzięki widmowym słupom światła. Mamy więc świetną, oniryczną scenę gdzie poszukiwacze z łopatami w dłoniach, przeczesują las. Nikt nie chce nadużyć cierpliwość duchów, dlatego ludzie ci snują się między drzewami milcząco, niczym mary właśnie. W książce odnajdziemy jeszcze jeden archetyp - mianowicie tego, jak działa grupa przyjaciół. Mimo zwad między jej członkami, wspólnota cały czas funkcjonuje tu niczym jeden organizm. Symbol pojawia się nie bez powodu. Każda dekada czy okres historyczny potrzebowały innego rodzaju pokrzepienia. Podczas Wielkiego Kryzysu nastąpiło rozprzężenie właściwie każdej komórki społecznej - rodziny, komuny, parafii. W domu Danny’ego natomiast postawiony został metaforyczny, Okrągły Stół przy którym mimo przeciwności losu zasiada razem grupa kumpli. I nieważne, że miast mieczy podnoszą w górę pełne szklanki. Wymową powieści jest wszakże bezkompromisowy optymizm w obliczu trudnych warunków.
Tortilla Flat to zwyczajnie dobra pozycja. Dzielnie znosi upływ czasu, przez co nie trzeba specjalnie brylować w literaturze, aby poznać się na jej lotności. To takie literackie i bardziej subtelne Trailer Park Boys. Czyta się dobrze i czyta się szybko. Coś znajdą także ci, którzy lubią doszukiwać się w lekturach drugiego dna, nie popadającego jednak w pretensjonalizm.

Cytat:
“Kiedy Wielki Joe wysiadł z pociągu, miał na sobie płaszcz wojskowy, kurtkę wojskową i granatowe wełniane spodnie.
(...) Prawdziwych przyjaciół tej nocy nie znalazł, w Monterey natomiast nie brakowało przyjaciół fałszywych, do cna zepsutych alfonsów lub po prostu dziewek, zawsze gotowych udostępnić człowiekowi upadek na dno piekieł. Joe, który nie był bardzo moralny, nie miał wstrętu do piekła i upadku. Nawet to lubił.
Wino zniknęło po upływie zaledwie paru godzin, pieniądze też. Wtedy dziewki usiłowały wypchnąć Joego z otchłani, ale on nie chciał wyjść. Było mu tam bardzo wygodnie.
Gdy spróbowały wyrzucić go siłą, Joe, okazując wielką niechęć wobec tych poczynań, połamał wszystkie meble w lokalu i wybił wszystkie okna, a półrozebrane, rozwrzeszczane dziewczęta wygnał w ciemną noc. Potem, jakby po chwilowym zastanowieniu, podpalił dom. Nie było rzeczą bezpieczną wodzić Joego na pokuszenie - nie znajdował w sobie żadnych hamulców przy stromym zjeździe w otchłań.
Wreszcie podjął interwencję policjant i zabrał go pod swoją opiekę. Joe Portugalczyk westchnął uszczęśliwiony, nareszcie poczuł się u siebie w domu.”
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 10-02-2017 o 17:39.
Caleb jest offline