Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2017, 17:28   #25
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Tad Williams - Pamięć, Smutek i Cierń


Super, polecam wszystkim
3/12


Cytat:
Nim przejdę do recenzji właściwej, muszę zaznaczyć, iż nie wszystkie książki przeczytałem w tym roku. Ostatnia strona "Smoczego Tronu" opadła pod koniec 2016r. Dlatego policzyłem do wyzwania 3.

Nie mogłem się jednak powstrzymać przed zrecenzowaniem serii, jako całości, kiedy to już po zakończeniu rozumiem cały zamysł oraz wszystkie wydarzenia, jakie miały miejsce, a jednocześnie ta metoda pozwoli zminimalizować ilość spoilerów. Przejdę zatem do rzeczy.

Tad Williams wystartował jak... koń ze skręconą kostką na wyścigach.
Rysował wielkie, wspaniałe królestwo, które stanęło pod znakiem zapytania przez ostatnie dni życia starego, ukochanego, podziwianego króla Prestera Johna. Niemniej Williams, ku mojej uciesze, niespecjalnie się nad tym rozwodził.
Akcja przez pierwsze strony posuwała się wolno, natomiast na brak opisów nigdy narzekać nie mogłem.

Potem było... różnie. Bieg spraw przyspieszał, by powrócić przeciągłej monotonii opisów i niczego więcej. Mówiąc krótko, pierwsze 50 stron skróciłbym o jakieś 20.

Za co zatem 7/8 gwiazdek, skoro opisuję to jako totalny gniot?
Bo seria ma około 3000 stron, natomiast powyżej opisuję początek początków.
Od pewnego momentu zawsze się coś dzieje u wszystkich bohaterów pierwszoplanowych. Zostali oni postawieni w dramatycznej wręcz sytuacji. Nikt nie próżnuje.

Widzimy losy gamoniowatego kuchcika Simona uwikłanego w coś, czego nie rozumie, zaś w trakcie powieści dorasta. Rozpoczyna przygodę jako chłopiec, a kończy jako mężczyzna. Co prawda, na samym początku, kiedy to autor zaznajamiał mnie ze światem, przewidziałem coś, co wydarzy się w dwóch ostatnich rozdziałach części drugiej Wieży Zielonego Anioła, stanowiących swoisty epilog. Niemniej była to kwestia kluczowa dla tego, co mogło się wydarzyć po zakończeniu trylogii w czterech tomach. Nie miało wpływu na samo rozwiązanie akcji, więc nie przeszkadzało mi to wcale.
Jest to "najgłówniejszy" ze wszystkich bohaterów pierwszoplanowych.

Z przyjemnością odwiedzałem głowę wybuchowego, acz niezwykle poczciwego, starego księcia Isgrimnura, seniora położonej na mroźnej północy Elvritshalli, domu brodatych Rimmersmanów.

Był też zawsze rozważny i dyplomatyczny hrabia Eolair z politeistycznego Hernystiru, poddany króla Llutha.

Bardzo często przewijał się książę Josua Bezręki, brat Eliasa, pierworodnego syna Prestera Johna. Ciągle zgięty pod ciężarem konieczności dowodzenia ludźmi, lecz nie łamiący się pod nim.

Wymienię również sir Deornotha nazywanego prawą ręką Josui. Wierny, doświadczony rycerz o przenikliwym umyśle.

Jest jeszcze wielu innych, a między nimi przedstawiciele różnych ras zamieszkujących Osten Ard (przykładowo niezwykle ważna i częsta postać, troll Binabik). Przeliczy się jednak ten, kto spodziewa się elfów, krasnoludów czy niziołków. Mamy choćby Sithów tylko z nazwy przypominających rasę oraz zakon z pewnej space opery czy trolle nie będące tępymi osiłkami z maczugami. Niemniej same ich społeczności nie pojawiają się zbyt często.

Początkowo delikatnie irytowała mnie religia. Opiszę wam ją pokrótce. Na większości terenów Osten Ard panuje wiara w Usiresa Aedona, syna Boga i świętej, ludzkiej kobiety Elysii, powieszonego na Drzewie Straceń.
Znacie to skądś?
Niemniej powodem zdenerwowania nie była dewocja, tylko po prostu to, iż takie połączenie pasowało mi jak pięść do nosa.
Szybko jednak przestało mi przeszkadzać, ponieważ zrozumiałem kilka rzeczy.

U Tada Williamsa wielkie wojny mieszają się z małymi. Niejednokrotnie byłem zdziwiony pewnymi obrotami spraw, zaś na prędkość akcji nie narzekałem już ani razu. Czasem było wolniej, czasem nieco szybciej, ale zdecydowanie nie powróciła monotonia. No, może raz, gdy Williams ponownie rozpędził się z opisami tuneli.

Były miłości, głupie zachowania, szalone posunięcia, wielkie wizje. Pojawiły się cienie intryg politycznych, choć one stanowiły głównie tło. Niektóre kwestie drażniły jak ciut wyidealizowani Sithowie czy przydarzające się literówki. Dwa razy zdarzyło się nawet pomylenie imion. Takim kfiatkiem było fragment z Wieży Zielonego Anioła. Pewną kwestię ewidentnie wypowiedział Josua, natomiast obok widniał dopisek "powiedział Isgrimnur".

Przechodząc do podsumowania, idealnie nie było. Potknięcia się zdarzały, nie mogę zaprzeczyć.
Niemniej Tad Williams zbudował ciekawy świat, umieścił w nim interesujące rasy, a wszystko to zapełnił wciągającą przygodą, którą świetnie się czytało.
Wiecie, po pewnym czasie spędzonym z bohaterami ciężko się z nimi rozstać. Tak jest w tym przypadku.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 11-02-2017 o 17:36.
Alaron Elessedil jest offline