Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2017, 11:38   #52
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Back to home (epilogue)



Okolice nNY, przed świtem
- Za ile będziemy w nNY? - Lucifer zwrócił się do Rudej gdy lecieli już w powietrzu.
- Jakieś pół godziny z niedużym groszkiem - mówiła do niego ale Luc wyczuwał jakąś barierę, którą Ruda bardzo starała się niwelować lub ją w sobie skrywać nie pokazując na zewnątrz.
- Jak Kyle? Jest w mieście jeszcze?
- Jest. Zrezygnował z kontraktu by móc zostać. Pomagał sporo.
- Macie tu jakiś przenośny telefon albo komunikator? Sukinkoty przed wpieprzeniem mnie tu zblokowały mi cały cyberware.

Edek podał mu nakładkę.
- Masz. Jak skończysz gadać, to ci ściągnę tę obrączkę.
- Obiecuję… żadnych wyskoków. -
Ścisnął rękę Mazz widząc w jakim jest stanie.
- Myśleliśmy, że nie żyjesz. Wiesz jakie to... i jeszcze Ali… - nie kończyła.
Nie musiała.
- Nie spodziewałem się tego. Ale moja wina. Mogłem przemyśleć. Przepraszam Mazz.
Skinęła głową z wolna.
Nie widziała sensu w dalszym gadaniu.

Wybrał numer i czekał aż osoba po drugiej stronie odbierze. O tej porze z pewnością jeszcze spała. W Sunny Hill było sporo roboty, ale nie na tyle by CEO musiała wstawać po czwartej rano.
- Ha… Hallo? - głos Evangeline brzmiał cicho w słuchawce komunikatora.
- Cześć, tu Lucifer. Dasz radę być w firmie przed piątą?
- Luc… -
Eve westchnęła z ulgą i przez dobrą chwilę nic nie mówiła. Słychać było szelesty w tle. Najwyraźniej lekarka zbierała się z łóżka. - Tak - odpowiedziała w końcu miękko. - Jesteś cały?
- Bez trwałych uszczerbków na ciele. Weź… weź bloker węchu… To nie żart. Będziemy niedługo, opowiem wszystko na miejscu.
- Do zobaczenia -
odparła spokojnym tonem. Przynajmniej na tyle ile jej się udało.
- Kierunek Sunny Hill - powiedział po rozłączeniu się i odchylił głowę aby dać więcej miejsca do manewrowania przy obroży. Edek zaraz zaczął gmerać przy niej specjalnym sprzętem.
W tym czasie Heen mówił.
Nie było sensu marnować czasu, a oboje zapewne skręcali się nie wiedząc o szczegółach tego co zaszło.
- Chciałem ich wkurwić, przycisnąć, nie ogarnąłem, że przyprę ich do ściany. Wciąż byli ze mną na etapie chwiejnej ugody w sprawie Della i Kiry. Oskarżyć mnie o obrazę funkcjonariuszy to jakby zaprosić do wyjawienia co było w sprawie rzeźnika. Pewnie uznali, że najlepiej mnie wywalić do Chell, bym nie bruździł. Bez procesu, wyroku, bo znów casus sprawy Della. - Urwał na trochę. - I ja idiota tego nie przewidziałem.

Lucifer zaczął opowiadać o tym co było w Chell, od początku do końca, ze szczegółami.
choć bez tych dotyczących ‘leczenia go przez Sashę” lub tego co wyprawiała z nim Nixx. Gdy doszedł do wizyty w “Trzeciej Strażnicy” dwójka dzieciaków co akurat nie przysnęła ożywiła się. Byli zaaferowani czując się częścią opowieści, którą zresztą Lucifer opowiadał jak umiał, wyćwiczoną ekspresją reporterską.
- Gdy udało się dostać do radiostacji… no resztę wiecie - zakończył.
- I to ta lala z fabryki? - Edek zainteresował się Nixx. - Po coś ją wyciągał?
- Potrzebuję jej do czegoś, potem o tym pogadamy -
odparł wymijająco Lucifer. - Zafunduję jej wakacje w Rio.
Panczurowi nic to nie mówiło, ale Mazz drgnęła lekko i spojrzała pytająco na Heena. Ten tylko pokręcił głową w niemym geście: “Nie teraz”.
- Konkretny pierdolnik. Znaczy tam w tej strefie. - Ed był w nastroju do pogadania. - Myślisz, że ci od dragów, wymiany to była policja?
- Tak, ale bez pewności. Zresztą nawet jak nie, to regularność dostaw… Mundury są umoczone przynajmniej na zezwoleniu na proceder.
- A ta babcia, Noda? Ona teraz to wszystko ogarnie?


Lucifer był zmęczony. Chciał spać, ale było jeszcze parę rzeczy do załatwienia.
cierpliwie odpowiadał na pytania, podczas gdy AV pruła w kierunku doskonale widocznych rozświetlonych wieżowców. To miasto strasznie przyciągało, mieszkał tu ledwie rok, a czuł się naprawdę jak wracając do domu.
Panczur w międzyczasie włączył jakąś starą muzykę w jakiej się lubował.
- Pasuje! - Wyszczerzył się.
Faktycznie pasowała.







THE END

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline