Splunął na drzwi i ostatni raz dał im solidnego kopa, wyzywając matkę drewnianego rygla od najgorszych kurw, córek zasranego demona. Obserwował przez chwilę pole bitwy i wsłuchiwał się w obojętny mu krzyk oraz ryki zarzynanych w potyczce psubratów. Hardo przeżegnał się ku łaskom i opiece nad walczącymi ludźmi, odwrócił się i dał nogę w gęstwinę, starając się dobiec do brzegu. Może i łódka się znajdzie? Jakaś pusta, "niczyja" i z bezpiecznym pokładem. |