Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2017, 14:55   #212
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Enigmatyczny ton powtarzał się raz za razem, natomiast Richard już raz powiedział sobie, że nie będzie już więcej bierny. Ledwie skończyło się spotkanie na mostku, jak szlachic pędził korytarzami, rozświetlonymi przez mrugające na czerwono lampy. Wewnętrzny system sterowca samodzielnie uruchomił alarm oraz syreny, co świadczyło o kolejnej aberracji.
Pierwszym celem La Croixa był magazyn. Czego jak czego, ale na skradzionym statku oręża nie brakowało. Richard dłuższą chwilę szperał wśród ekwipunku, aby wreszcie znaleźć coś na rodzaj strzelby z doczepianą lunetą. Tak naprawdę nie wiedział co właściwie dzierży w dłoniach. Dla niego mógł to równie dobrze być zlepek metalu, kabli oraz osmolonych rur. W kwestii zaawansowanej broni znał się bowiem jak lis na gwiazdach. Na szczęście obsługa okularu nie wymagała specjalistycznej wiedzy. W połączeniu z jego implantem, urządzenie mogło wreszcie rzucić jakieś światło na dźwięki dochodzące z dołu.
  • Działko pulsacyjne [4] (naładowane) (wymagany: Trudny Test Rzemiosła)
Puścił się po klatce schodowej na prawo od zbrojowni. Ściany wehikułu dosłownie drżały od mrożącego krew w żyłach wycia. Nie mógł sobie pozwolić na strach, który najsilniej ściskał serce właśnie w starciu z nieznanym.
Za “bocianie gniazdo” na tym statku robiła najniższa kładka, umieszczona tuż pod balonem. Przy normalnych warunkach była osłonięta hartowanym szkłem. W wyniku uruchomienia alarmu, nie wszystkie elementy statku działy jednak prawidłowo i teraz przezroczyste ściany wsunęły się z powrotem. Jedynie ze strony kierunku lotu kładka była osłonięta metalową zasłoną, poza tym jednak od przestworu nieba oddzielała tylko niska barierka. Richard otworzył właz na dolnym pokładzie i ruszył do rzeczonego gniazda, pełznąc po metalowej drabince. Ta ostrzegła go przeraźliwym skrzypnięciem, lecz chwilę później szlachcic był już na miejscu. Rozejrzał się wokół, lecz nadal widział jedynie rozlaną biel, zaś jego nozdrza doszedł kwaśny zapach. Od woni zakręciło mu się w głowie, a myśli zabełtały niczym składniki gęstej zupy. Nie przyszedł tu jednak po to, aby zawrócić w połowie drogi. Nie zrobiłby z resztą tego, nawet gdyby zechciał - jak tylko postawił pierwszy krok, jego ciałem wstrząsnęły torsje, a cały świat niby zadrżał w posadach. Upadł na kolana i z trudem zaczął czołgać się do krawędzi. Z najwyższym trudem przerzucił broń przez balustradę i spojrzał przez wizjer. Moduł w jego ciele natychmiast uruchomił się, przez co powiększony obraz wyglądał na jeszcze bardziej dokładny. Nadal mało jednak to zmieniło, bowiem w dole wciąż dało się zaobserwować głównie jasne kołtuny, spomiędzy których tylko czasem wyłaniały się morskie fale.
Jego wytrwałość została jednakże nagrodzona. Nie wiedział ile tak czekał, bowiem nawet teraz czas był pojęciem abstrakcyjnym. Najważniejsze jednak, iż dostrzegł wreszcie zarys statku oraz charakterystyczne, czarne żagle. Choć te były w wielu miejscach postrzępione, a sam kadłub podziurawiony niczym ser, okręt trzymał solidne tempo i przebijał falujące bałwany bez większego problemu. Chwilę potem dołączył do niego kolejny żaglowiec i następny. Nie minęło kilka uderzeń serca, a Richard obserwował już cały zastęp potępionej flotylli.
Kontemplował ten widok do momentu, jak poczuł obecność tuż obok. W akcie tytanicznego trudu, odwrócił się na plecy i spojrzał za siebie.
Najpierw dostrzegł wypełnione mulistą wodą buty ze sprzączkami. Podniósł wzrok, aby ujrzeć podarte pludry oraz zwisającą w strzępach kurtę. Wreszcie skrzyżował wzrok z trupem, którego obliczem były dwa wypełnione ciemnością otwory. Zgniła skóra na jego czaszce dosłownie spływała po wystających kościach. W dłoni upiora spoczywał pogięty kordelas. Na ostrzu gęsto zwisały przypominające zaschnięty ukwiał narośle.


James Kidd nachylił się do Richarda, który pozostawał równie bezbronny, co chrome dziecko. Cmentarny oddech nieomal pozbawił mężczyznę świadomości.
- Jakie to uczucie spoglądać w oczy śmierci, panie La Croix?
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 01-12-2017 o 22:04.
Caleb jest offline