Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2018, 17:19   #12
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
4/24

Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczech - Stig Dagerman

Gatunek: reportaż



Cytat:
(...)
Człowiek się budzi, jeśli w ogóle zmrużył oko w zimnym łóżku bez przykrycia, i brodząc w wodzie powyżej kostek, usiłuje rozpalić ogień kilkoma wilgotnymi gałęziami ze zbombardowanego drzewa. Gdzieś z tyłu, w wodzie, słychać dorosły gruźliczny kaszel dziecka. Gdy uda się w końcu rozniecić ogień w piecyku wydobytym z narażeniem życia z walącej się ruiny, pod którą już od kilku lat lezy pogrzebany jego właściciel, piwnica napełnia się dymem i kaszlący kaszlą jeszcze bardziej. Na płycie stoi garnek z wodą - wody jest tu pod dostatkiem - człowiek schyla się i wyławia kilka ziemniaków leżących na niewidocznej podłodze. Stojąc w wodzie do kostek, wkłada ziemniaki do garnka i czeka, aż staną się jadalne, mimo że już od początku były zmarznięte.

(...)

Jednocześnie wypadałoby opisać "nieopisane" życie tych, którzy spędzają dzień w domu, w wodzie, albo "nieopisane" uczucia przepełniające matkę trojga dzieci, kiedy pytają ją, dlaczego nie umaluje się jak pani Schulze, żeby potem dostać czekoladę i konserwy od alianckiego żołnierza. A szczerość i upadek moralny w zalanej wodą piwnicy są "nieopisane", więc matka odpowiada, że nawet żołnierze wyzwoleńczej armii nie są aż tak litościwi, żeby połaszczyć się na niedomyte, wycieńczone, szybko starzejące się ciało, kiedy w mieście jest mnóstwo ciał młodszych, silniejszych i bardziej zadbanych.

(...)

W jesiennym obrazie rodziny w zalanej wodą piwnicy jest miejsce również dla dziennikarza, który ostrożnie łapiąc równowagę na rozłożonych deskach, przeprowadza wywiad z członkami rodziny na temat nowo powstałej niemieckiej demokracji, ich oczekiwań i marzeń - a przede wszystkim pyta,czy było im lepiej za Hitlera. Usłyszawszy odpowiedź, składa ukłon pełen wściekłości, odrazy i pogardy, wycofuje się pospiesznie z cuchnącego pomieszczenia i zajmuje miejsce w wynajętym angielskim aucie lub amerykańskim jeepie i po półgodzinie, sącząc drinka lub pijąc dobre niemieckie piwo w hotelowym barze, przelewa na papier dywagacje pod tytułem Niemiecki nazizm wciąż żyje.

Jest to reportaż z podróży po strefach okupacyjnych USA, GB i FRA w Niemczech jesienią 1947 roku.

Książka jest... mocna i może być szczególnie ciężka dla Polaka, jeżeli czytający nie potrafi wyjść poza odbieranie cierpienia i poczucia krzywdy oraz beznadziei bijących z tego reportażu w kategoriach: "u nas było gorzej" lub "dobrze im tak za to co zrobili".

Wszechobecny głód i brak perspektyw, brak nadziei, apatia, a do tego straszny rozłam w narodzie względem tego co było, co będzie i co jest. Wszystko okraszone klimatem szalejącej denazyfikacji i związanych z nią procesów sądowych (w samym Stuttgarcie 120 000 ludzi stających przed Spruchkammern) weryfikacyjnych. Wszystko to przesiąknięte kryzysem związanym z polityką aliantów torpedujących w tym okresie ewentualność podniesienia się niemieckiej gospodarki. Ruiny, głód, pretensje młodego pokolenia do starego, głód, apatia, zimno. "Nie karajcie nas już" mówi na kartach reportażu jedna z kobiet. Nachodzi refleksja... nawet jeżeli uznać to za 'karę' to jaki sens ma karanie dzieci, albo głodujących, chorych ludzi uwolnionych z Dachau. Albo po prostu z połowy niemieckiego społeczeństwa przez 10 lat żyjących w strachu przed terrorem zafundowanym przez rodaków, a kolejne kilka pod bombami alianckich nalotów?
Poczucie krzywdy i frustracja są wszechobecne. Nie ma co winić i nienawidzić za to aliantów. Nie ma już wierchuszki NSDAP by nienawidzić ich, można nienawidzić siebie nawzajem. Głodujący lokalsi uchodźców z Prus, Śląska, Pomorza przybywających w pociągach określonych jako "niezdatne do przewozu towarów". Ludzi juz tak... Mieszczanie chłopów 'bo spekulują żywnością', a chłopi mieszkańców miast 'bo nocami przychodzą i kradną'.
Wkoło zaś pierwsze wolne wybory po wojnie i tabliczki np. No german civilians na hotelach w niemieckich miastach.
Wielu ludzi, wiele historii, mocny obraz Niemiec roku 1947.

Grube.

Dodatkowo Dagerman, opisuje to wszystko strasznie obiektywnie, on tylko przedstawia fakty czasem w naprawdę bardzo poetycki sposób. To czytelnik ma coś poczuć lub wyciągnąć wnioski. Sam zdecyduje co i jakie.

U mnie ta książka wzbudziła między innymi taką oto refleksję:
  • Polacy w latach 1939-1944, jak i inne okupowane nacje mogÅ‚y mieć nadziejÄ™ na odmianÄ™ losu, zwyciÄ™stwo aliantów, wyzwolenie itp., a opór i walka o wolność dawaÅ‚y siÅ‚Ä™. Niemcy w 1947 nie mieli nawet tego, a takiej biedy i gÅ‚odu jak w strefach okupacyjnych aliantów, próżno chyba szukać w okupowanej Europie kilka lat wczeÅ›niej.
    Dziś Niemcy to czwarta gospodarka świata, lokomotywa Europy. Czy to wynik tych 1,4 miliarda USD z planu Marshalla w latach 1948-1951 (w przełożeniu na dziś ok 10 miliardów USD), w przeliczeniu 18 USD na mieszkańca (przy np. 131 USD per capita dla Grecji) tak odmienił ten kraj? Czy to czym charakteryzuje się ten naród. Pracowitość, upór, organizacja?

Ten reportaż jest dosyć krótki, ot 115 stron i szybko się czyta, wydanie kieszonkowe. Stąd nie mam oporów przed naprawdę gorącym poleceniem tej lektury każdemu, bo nawet jak nie podpasuje to komuś, to nie można będzie mówić o straceniu na tę książkę dużo czasu. Do łyknięcia w parę godzin, a porusza mocno.
Ocena: 8/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 21-02-2018 o 17:28.
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem