Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2018, 13:17   #30
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
6/24

Pamiętnik IV Rzepy - Krzysztof Daukszewicz

Gatunek: dziennik, satyra poityczna



Cytat:
17.07.2006
Zachorowała sobie niejaka pani Owczarek mieszkająca na Śląsku. Zachorowała akurat wtedy, kiedy rozmawiała z wnuczką mieszkającą pod Londynem, co nikogo nie dziwi, bo już prawie cała polska młodzież tam mieszka. Starszą panią zaczęła strasznie boleć głowa. I wnuczka mówi do niej: „Babciu, kończmy rozmowę i dzwoń na pogotowie”.
No to babcia posłuchała, odłożyła słuchawkę i dzwoni na pogotowie. Ale pogotowie milczy jak grób i nie chce posłuchać, o co tej babci chodzi. A łeb boli coraz bardziej. To babcia znowu dzwoni do wnusi i mówi, że jest coraz bardziej chora, a pogotowie na jej ukochanym Śląsku tak jakby poszło spać wcześniej od niej. No to wnusia powiada: „Babciu, to w takim razie odłóż słuchawkę i ja teraz zadzwonię”.
I myślisz pewnie, mój ulubiony czytelniku, że zadzwoniła spod tego Londynu na Śląsk?
Ależ skąd!! Ona się połączyła z najbliższym pogotowiem u siebie i mówi po angielsku, że jej grandmother jest bardzo chora. „A gdzie ona mieszka?”, zapytali przytomni Angole. „Na Śląsku”. „A gdzie jest ten Śląsk, bo my nie mamy go w swoim obwodzie”. To wnusia mówi, że Śląsk leży w Polsce, ale tamtejsze pogotowie się nie odzywa, a babcię strasznie boli głowa, nie wspominając im, że w Polsce obecnie głowa boli każdego.
I co robią ci Angole? Powiedzieli do dziewczyny: „Pani w tej sytuacji też jest chora na głowę, żeby do nas dzwonić!”? Ależ skąd. Za pomocą internetu namierzyli pogotowie, które było najbliżej polskiej babci, zadzwonili i do nich po angielsku: „How are you?”, czyli jak się czujecie. To nasi odpowiedzieli jak to Polacy: „Nie fine”, czyli nie dobrze. „A grandmother pani wnuczki spod Londynu, mieszkająca obok waszego pogotowia, czuje się jeszcze gorzej. Mieszka tu i tu na ulicy Jana Pawła, dawniej Lenina, dawniej Hitlerstrasse, dawniej Piłsudskiego, a jeszcze dawniej Królowy Jadwigi 12 pod numerem 8”.
To nasi z tego wrażenia wysłali dwie karetki naraz.
Taki świat się robi mały.

18.07.2006
Przemysław Edgar Gosiewski otrzymał takie stanowisko, które daje mu małe szanse, żeby mówić do dziennikarzy. To wielka strata dla polskiej satyry.

20.07.2006
Wczoraj przemawiał do nas nowy pan premier, bardzo podobny do pana prezydenta, którego nie było widać. Nowy pan premier więcej powiedział o Afryce niż o najbliższych sąsiadach. I słusznie, ponieważ Afryka jest większa od Niemiec i jest nam do niej bliżej i mentalnie, i standardem. Łączy nas jakość dróg i chęć ucieczki z Ojczyzny.

21.07.2006
To, o czym opowiadał pan premier podobny do pana prezydenta, to było exposé.
I ono przypomniało mi taki dowcip, jak to lekarz przed operacją uspokaja pacjenta, mówiąc: „Proszę się nie bać, ja tę operację robiłem już sto razy i w końcu musi się udać”

Cóż, nie wiem jak opisać te książkę, bo każdy kto kojarzy Daukszewicza ma pojęcie o jego poglądach i poczuciu humoru, wydarzenia między jesienią 2005 i jesienią 2007 też tajemnicą nie są. dodam tylko, że jak w cytowanym przykładzie wpisu choć komentarze wydarzeń politycznych dominują, to nie brak zwykłych ciekawostek (jak o pani Owczarek XD), lub nawiązań do sportu, kina, itp.

Są wpisy różne, przy niektórych człowiek nie może przestać się chichrać, przy niektórych odnosiłem wrażenie, że się z Daukszewiczem w poczuciu humory wybitnie minąłem. Charakterystyczne dla Daukszewicza bardzo rozbudowane intelektualnie poczucie humoru z zakamuflowanym drugim dnem, że boki zrywać, a czasem dowcipy tak czerstwe, że nadchodzi pewne zażenowanie. Przewaga jednak bezapelacyjnie tych fajnych wrzut

2 kwestie wzbudziły jednak pewien cień przerażenia...

Pierwsza to odświeżenie sobie poczynań władzy udokumentowanej w tej satyrze, w odniesieniu do tego co dzieje się teraz. Zdałem sobie sprawę, że rządzący robią kalkę z lat 2005-2007 mądrzejsi o klapę, z lepszym planem i z wolną ręką (rządy samodzielne, bez koalicyjnych "przystawek"). Wesołość zamiera na ustach. stąd nie wiem czy wgl. polecać komukolwiek tę książkę. Dla sympatyków prawej strony mocy będzie to paszkwil wart co najwyżej śmietnika, osoby liberalne w poglądach zbyt wiele mogą poczuć odniesień z tamtego okresu, do tego co mamy dziś i włos się może jeżyć.

Druga kwestia to 'wojna plemion' w naszym społeczeństwie, która zaczęła się rzecz jasna wcześniej, ale rozłam wśród Polaków chyba w czasie 'IV RP' ugruntował się ostatecznie od tamtej pory jedynie się pogłębiając. Może to moje odczucie tej lektury, ale z początku widziałem we wpisach Daukszewicza czarny humor, ironię, sarkazm, a między wierszami 'nie takie rzeczy przeżyliśmy jak to co się dzieje'. Im bliżej końca tego dziennika tym bardziej widać po wpisach autora jego autentyczne zmęczenie sytuacją panująca w kraju, frustrację, skończony zapas facepalmów i wpisywanie się w nurt pt. "Za najmniejszą pierdołę dokopać, byle tylko dokopać". Coś co widzę hurtowo we wpisach mich znajomych na FB, tych bardziej liberalnych i też zdecydowanie przesadzających w demagogii. Tej przepaści w naszym społeczeństwie chyba zasypać się już na tym etapie nie da, a tu widać pomiędzy wierszami jak to dojrzewało już dekadę temu, u inteligentnego satyryka zamierzającego chyba tylko jechać z ironią na miękko.

Miała być satyra i jest, ale ja tę książkę odbieram na smutno nie potrafiąc nie sięgnąć ku refleksji i odniesieniom.
Ocena: 7/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem