Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2018, 18:35   #55
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
17/12








Grzegorz Kaliciak - "Afganistn. Odpowiedzieć ogniem"
Gatunek: literatura faktu, reportaż, wojenna.
Ilość str.: ok 180
Pierwsze wydanie: Wydawnictwo Czarne; Wołowiec 2016



- Relacja wojskowego uczestnika współczesnego konfliktu asymetrycznego. Do tego relacja polskiego dowódcy polskiej bazy, rannego ładunkiem IED (improwizowany ładunek wybuchowy) podczas tej zmiany. Zmiany podczas której zginęło czterech polskich żołnierzy.

- Książka jest napisana spokojnym, rozważnym tonem pod którym da się jednak wyczuć emocje towarzyszące pisaniu tych literek. Język jest prosty i zrozumiały nawet dla kogoś kto z wojskiem nie miał wiele wspólnego i np. szuka książki o współczesnym konflikcie zbrojnym, zwłaszcza widzianej ze strony polskiej perspektywy. Ale też jest sporo ciekawostek i smaczków dla fanów woja czy współczesnych konfliktów, nie tyle technicznych co można znaleźć nawet w wiki ale przede wszystkim czysto użytkowych.

- Bardzo mi przypadło do gustu dementi w sprawie bogactw naturalnych Afganistanu. Ot, co samemu mi się zdarzyło słyszeć czy czytać, że mocarstwa zachodnie najechały biedny Afganistan by wysączyć z niego bogactwa naturalne swoimi oszukańczymi kontraktami. Tymczasem solidnie zrobiona na początku książki analiza warunków naturalnych, gospodarczych, logistycznych i społecznych tego kraju jasno udowadnia, że to bzdura. Większość kraju jest pozbawiona elektryczności co z miejsca cofa większość populacji do czasów średniowiecza (albo postapo ). W końcu jest tam jedna w zachodnim sensie rozbudowana droga i jest obwodnica dookoła całego kraju zwana Highway 1. A pokonanie nawet kilkudziesięciu kilometrów z powodu zagrożenia IED lub atakami rebeliantów może zająć i kilkanaście godzin podczas gdy w Europie czy USA zajęłoby to godzinę czy pół. W kraju brakuje infrastruktury i logistyki w zachodnim rozumieniu tego słowa, nie ma sieci drogowej, nie ma kolei, nie ma lotnisk, nie ma portów. Nawet zorganizowanie jednego konwoju to wielki wysiłek logistyczno - materialny i musi być wsparty odpowiednim zabezpieczeniem wojskowym. W cywilnej wersji zapewne jeszcze negocjacjami z poszczególnymi szefami lokalnych klanów przez jakie trzeba by przejeżdżać co niemożebnie i wydłuża i podraża koszty wszelakie. A przecież fabryki, refinerii czy kopalni nie wybuduje się jednym konwojem. Funkcjonować też nie będzie bo surowce, półprodukty czy wyroby gotowe takiego obiektu też trzeba by jakoś do/wytransportować. No i siła robocza która w dłuższej perspektywie musiałaby sie opierać na tubylcach a ci wcale nie są chętni pracować dla sił/firm zachodnich.

- Kolejny mit jaki się rozwiewa to to, że nie każdy Afgańczyk to zaraz talib. Często lokalne społeczności nie chcą współpracować z siłami zachodnimi z obawy przed zemstą talibów. Swoje też robi nieufność wobec obcych oraz poszanowanie tradycyjnych lokalnych wartości w kraju który od dwóch pokoleń nie zna pokoju, gdzie w każdym domu jest broń a siłowe rozwiązywanie konfliktów jest normą. Z powodu wieloetniczności tego kraju ciężko nawet mówić o "Afgańczykach". Raczej wymierniejsze byłoby mówienie o Pasztunach, Tadżdżykach czy Uzbekach. Do tego granice są traktowane dość płynnie i umownie zwłaszcze granica z Pakistanem.

- Ciekawie opisane są też codzienne warunki służby polskich żołnierzy, ich zadania, sprawowanie się sprzętu "którego momentami zazdrościli nam nawet Amerykanie" np. nowoczesnych noktowizorów dla każdego żołnierza co nawet u Amerykanów nie jest standardem. Podobnie autor wychwala transportery Rosomak używane przez polską armię, drony czy sprzęt do obserwacji i w dzień i w nocy zamontowany na masztach bazy. Wygląda na to, że sprzętowo nasi żołnierze już nie są ubogimi krewnymi nawet na tle czołówki innych zachodnich armii wysłanych na misję.

- W książce opisana jest współpraca tak z lokalnymi siłami rządowymi jak i z Amerykanami. Ci ostatni są w opisach mistrzami logistyki i organizacji, zupełnie jakby się czytało o jakiejś niemieckiej maszynie. Amerykanie zdają się mieć schemat działań na każdą okazję, na każde rządanie z pierwszej linii są dostarczane ciężarówki, potrzebne części, medavac (ewakuacja rannych z pola walki, zwykle śmigłowcem), czy wsparcia powietrznego. Pod tym względem Amerykanie to solidna firma i partnerzy na których można liczyć. Natomiast sprawa z lokalnymi sojusznikami z ANA (afgańska armia), policji i wywiadu bywa różnie. Podobnie z miejscową ludnością. Sytuacja wydaje się nieco poprawiać względem relacji choćby z polskimi żołnierzami ale nadal jest mnóstwo do zrobienia jeśli to, że pieszy patrol może przejść przez jakąś wioskę i liczyć, że nie zostanie ostrzelany uznać za sukces. To gdzie to do "afganizacji wojny" i oddania całego kraju w ręce sił rządowych.

- Książka też świetnie daje wgląd w potencjalne motywcaje działań lub bierności mieszkańców Afganistanu. I tych w różnorakich mundurach, i tych cywilnych a nawet i talibów. Daje przyzwoity pogląd na różnice kulturowe między tubylcami a ludźmi zachodu. Ot, począwszy od wręcz średniowiecznych warunków bytowych gdzie najpopularniejszymi środkami transportu są skutery i osiołki a bez elektryczności po zapadnięciu zmroku wszelkie kalaty (gospodarstwa) praktycznie wymierają, ciemnieją i cichną aż do kolejnego świtu. Przez tradycyjne traktowanie kobiet co dla ludzi zachodu może być odpychające i brutalne aż po brutalizację zwyczajów wszelakich gdzie przemoc, bicie, poniżanie nawet w służbach mundurowych jest powszechne i na miejscowych już chyba nie robi wrażenia w przeciwieństwie do gości z zachodniego kręgu kulturowego.

- W książce jest też poza wzmiankami z innych rozdziałów cały rozdział poświęcony rodzinom wojskowych którzy pojechali na misję a ich rodziny zostały w domu. O tym jak przeżywają rozłąkę, wiadomości o wojnie, jak reaguje wojsko na informację o ranach czy śmierci polskiego żołnierza w trakcie służby i jak mogą wyglądać powroty żołnierzy z misji i co dalej się dzieje. Ciekawy opis tego psychologiczno - rodzinnego zaplecza współczesnej wojny jaka w naszym kraju jest właściwie nieznana z polskiej perspektywy.

- Książka kończy się małym podsumowaniem misji w jakiej uczestniczył autor i omawia kilka problemów na przyszłość. Na przykład małomedialne w porównaniu do nowych KTO czy noktowizorów, opracowanie nowych zasad zarządzania logistyką którą na misjach w większości zajmowali się Amerykanie. Albo zorganizowanie we własnych strukturach armijnych śmigłowców medavac które też na misjach spadały na Amerykanów. Albo o ewentualnych kolejnych misjach zagranicznych z udziałem polskich żołnierzy np. w Syrii.


"Highway 1 to droga strategiczna, więc z uwagą jest traktowana nie tylko przez siły koalicji, ale też rebeliantów. Szybko przekonujemy się, że miejscowi talibowie to nie jakaś przypadkowa zbieranina amatorów, od czasu do czasu wykonująca nieprzemyślane, szaleńcze akcje, ale wyszkolona grupa mająca wpływ na sporne terytrium, prowadząca systemowe, przemyślane działania.

O ile codzienny ostrzał bazy nie jest zagrożenie, które powoduje naszą nerwowość, o tyle ich umiejętności saperskie wymuszają skupienie i ostrożność. Większość śmiertelnych wypadków, jakie spotkały polskich żołnierzy, spowodowana była wybuchami min. Zdajemy sobie z tego sprawę i takich pułapek obawiamy się najbardziej." - s.61, rozdział Quarabagh.


"Zbliżenie z mieszkańcami wioski zaczyna dawać efekty. Do bazy zgłasza się ludność lokalna ze swoimi problemami. Przychodzą sami, już nie potrzebują pomocy starszych. Pojawiają się głównie mężczyźni. Relacje z wioską zaczynają układać się dobrze, choć nie brakuje zgrzytów." - s.119 rozdział Giro.


---



Ocenia 8-9/10. Świetna książka. Warta przeczytania zarówno jeśli ktoś interesuje się nie-hoollywodzkim obrazem współczesnego konfliktu asymetrycznego jak i wpływem jaki odciska wojna i na żołnierza i na jego rodzinę no i przede wszystkim jeśli ktoś interesuje się polskimi kontyngentami wojskowymi za granicą albo afgańskim epizodem 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej która wystawiała ten kontyngent. W końcu książka jest napisana względnie na świeżo przez uczestnika IX zmiany (2011 r. a książka jest z 2016 r.). Więc mnie się książka bardzo podobała i mogę ją śmiało polecić jeśli ktoś się interesuje powyższą tematyką to raczej nie powinien się zawieść.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem