Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2018, 14:09   #60
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
14/24

Kiedy Bóg zasypia - Rafał Dębski

Gatunek: historyczna z elementami nadnaturalnymi (ma tragiczne zakończenie)


Kolejne podejście do tematu powstania ludowego w roku 1038, podobnie jak w przypadku opisywanej przeze mnie w tym temacie "Wysłanniczki Bogini" Lewandowskiego, traktowanego jako stricte reakcję pogańską.

Fabuła skupia się tu na spisku żerców chcących uwolnić kraj od chrześcijańskiego przekleństwa w nieco inny sposób niż za pomocą miecza i topora. To znaczy zbrojnie owszem, bić chrześcijan i wyrezać należy, a także bronić się przed nawrotem władzy chrześcijańskich Piastów... Ale kapłani pogańscy zdają sobie sprawę, że jest coś jeszcze co oddaje ten kraj w panowanie jedynego boga. Obmyślają intrygę, której pomaga akuratny najazd czeskiego księcia Brzetysława.
Wszystkiemu towarzyszy wysyp stworów. Strzyg, wąpierzy, wilkołaków, leszych, dziwożon i wszelkiego innego tatałajstwa.

Obok biegnie wątek Wiły, pomniejszej boginki zaplątanej w bardzo ciężki gatunkowo romans...

I niby wszystko fajnie, jest moc, jest potencjał, jest niezłe wykonania, ale jest też pełno problemów, które rażą mniej lub bardziej.

1. wątek Wiły biegnie wgl bez związku z główną fabuła. Zero. Null. Ot raz się crossuje droga jej i postaci zaplatanych w główną historię. Wątek ten sam w sobie choć lekko nudnawy, to zły nie jest i daje ciut do myslenia, ale wygląda jakby został wszczepiony tej książce na siłę, bez żadnego specjalnego celu.

2. W zeszłym roku opisując cykl "Algorytm Wojny" Michała Cholewy, tasowałem się euforycznie nad min. jego talentem do grania na emocjach zadawaniem postaciom śmierci. Pisałem, że był to świetny zabieg aby dac czytelnikowi odczuć bezsens i problematykę wojny, wraz z tym co ze sobą niesie (jak demon wypuszczony z pudełka).
Mam wrażenie, że Dębski chciał pokazać dosłownie to samo. Czasy gdy odrzucony przez ludzi "bóg zasnął", gdy nad ogarniającym kraj szaleństwem rzezi nie panują struktury władzy czy kościelne, a postępujący chaos i budzące się w lasach potwory po prostu wymiatają wszystko co się rusza.
Moża na początku to wstrząsa, gdy stado wilkołaków rozrywa na strzępy zdradzone przez kogoś dzieci (to niewielki spoiler, bo to początek książki), ale potem czuć nie żal, czy wstrząs, a nawet czasem groteskę. Zastanawiałem się czemu tak jest i doszedłem do wniosku, że winą jest zbytnie szafowanie śmiercią (naprawdę Dębski odpłynął), niechlujstwo jej formy i brak mistrzowskiego talentu w przedstawianiu trzecioplanowych postaci i mordowanych mas. Gdzieniegdzie człowieka już męczy po prostu ten ocean krwi, gdzie indziej brak chęci autora w związaniu czytelnika z mordowanymi. Daje tu się czuć właśnie przesadą, niesmakiem, czy wspomnianą groteskowością.
Nie przesadzę, jak stwierdzę, że gdyby Dębski dopisał jeszcze jeden tom , to teren między Odrą, a Bugiem by mu został czysto bezludny.

3. Prywatne odczucie światopoglądowe. Owszem, są pojedyncze postaci Pogan wzbudzające sympatie, honorowe, tragiczne i wzbudzające pozytywny wydźwięk. Owszem są chrześcijanie będący srogiej jakości sukinsynami, od których odrzuca. To jednak wyjątki. Pogańscy żercy rozpętują tę hekatombę, chrześcijańscy poplecznicy zabitego Mieszka II chcą to opanować i odbudować kraj. Przekaz i chęć ukierunkowanie sympatii sa jasne, szczególnie pomaga temu skala tego bezsensownego i niesmacznego rozmiaru rozlewu krwi. Gdy rzezie są wynikiem działań chrześcijan... to właśnie tych pojedynczych 'złych', jak czeski Brzetysław. Ktoś inny tu zaklaska uszamy, mnie to właśnie jednak mierzi.

4. Zakończenie jest tragiczne. Autor mógł tu się pobawić nawet niekoniecznie w political fiction, ale odpuścił. Jest do bólu historycznie i do bólu bez jaja. Książę Kazimierz przybywa z Reichu w klimacie (tak mnie zawsze wkurzającym) 'deus ex', bunt się sobie ot tak powoli kończy i panuje klimat 'teraz becie lepij!'. Wszystko okraszone cudem, oraz jednym cudownym nawróceniem. Już nawet pal licho, że tak się kończy, ale sposób tego rozpisania zaowocował tym, że paczałem w ostatnią stronę zbaraniałym wzrokiem ze słowami "Czy ty robisz sobie jaja?" na ustach. No denne to było.

W moich oczach te powyższe kwestie zaniżają ocenę. Gdyby Dębski odpuścił trochę z wszechrzezią i jakoś lepiej te mordy opisywał, spiął z osią główną wątek Wiły, stonował trochę bardziej czarno-białe strony konfliktu i nawet nie tyle zmienił, co dopracował zakończenie - byłby kawał naprawdę wyśmienitej literatury.
A tak.... jest jak jest.
Ocena: 5/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 04-09-2018 o 14:33.
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem